Zabrali mnie na badania, znowu. Jednak tym razem się cieszyli, nie
rozumiałam o co im chodzi. Kiedy nieśli mnie do klatki usłyszałam kilka
wymian zdań. Byłam oszołomiona nie wiedziałam jak to możliwe. Byłam w
ciąży z basiorem którego nie znałam. Byłam sama w klatce, z jakichś
powodów Kasima przenieśli do innej. Na początku nie chciało mi się żyć
ale potem zrozumiałam że muszę zacząć jeść, pić, żyć. Dlaczego? Nie
mogłam pozwolić żeby jakieś bezbronne i niewinne wilki a raczej
wilczątka straciły życie przeze mnie. Kiedy podali mi jedzenie
próbowałam je zjeść ale przychodziło mi to z trudem. W końcu skończyłam.
Kontem oka widziałam zdziwienie na twarzy Kasima. Nie miał pojęcia
czemu to robię. Co mam mu powiedzieć? Jak to przyjmie? Jak to przyjmie
cała wataha? Po kilku dniach myślałam że coś jest nie tak, powinnam już
dawno urodzić ale zrozumiałam czemu to trwa tak długo. Szczenięta były
zwykłymi wilkami a nie magicznymi dlatego rozwijają się tak długo. Nie
zamieniłam słowa z Kasimem kiedy chciał zapytać się skąd taka zmiana w
moim zachowaniu. W końcu się i tak dowie.
cd- Kasim
wtorek, 25 września 2012
niedziela, 23 września 2012
Od Luny
-Space...- powiedziałam.-...j..ja muszę się przejść.- dokończyłam, po czym wyszłam z jaskini.
Szłam przez łąkę rozmyślając, idąc tak doszłam do lasu. Pod drzewem zobaczyłam Haven'a i Daliana stojących nad wilczycą, która zaatakowała mnie dziś rano. Podeszłam bliżej i zobaczyłam leżącą Silent. Leżała bez dechu.
-Co ja zrobiłam?!- pomyślałam.
-Luna biegnij po pomoc!- krzyknął Haven.
Szybko wzniosłam się w powietrze i poleciałam po Space'a. Wbiegłam do naszej jaskini.
-Space szybko!- krzyknęłam.
-Co się stało?!
-Chodź szybko, opowiem ci po drodze!
(dokończ Space)
Szłam przez łąkę rozmyślając, idąc tak doszłam do lasu. Pod drzewem zobaczyłam Haven'a i Daliana stojących nad wilczycą, która zaatakowała mnie dziś rano. Podeszłam bliżej i zobaczyłam leżącą Silent. Leżała bez dechu.
-Co ja zrobiłam?!- pomyślałam.
-Luna biegnij po pomoc!- krzyknął Haven.
Szybko wzniosłam się w powietrze i poleciałam po Space'a. Wbiegłam do naszej jaskini.
-Space szybko!- krzyknęłam.
-Co się stało?!
-Chodź szybko, opowiem ci po drodze!
(dokończ Space)
Od Space'a
-Luna ale przez ten wywar mogę stracić wzrok ... wolę być bezpłodny niz ślepy .. wiesz >?
Zapadła cisza , ja sam nie wiedziałem co mam jej jeszcze powiedzieć . niedługo miały przybyć nowe dzieci do domu dziecka moze sie tam wybierzemy i zaadoptujemy jedno szczenię ? to wszytsko zalezy od Luny ...
CDN
Zapadła cisza , ja sam nie wiedziałem co mam jej jeszcze powiedzieć . niedługo miały przybyć nowe dzieci do domu dziecka moze sie tam wybierzemy i zaadoptujemy jedno szczenię ? to wszytsko zalezy od Luny ...
CDN
Od Luny
Space włączył telewizor na kanał dziecięcy, lecz gdy zobaczył beztrosko biegające szczeniaki, od razu przełączył. Zobaczyłam, że łzy napływają mu do oczu.
-Wszystko będzie dobrze...- powiedziałam i przytuliłam go mocno.
Wtulając się w miękkie futro Space'a, przypomniałam sobie o wywarze.
-Space, przecież możemy mieć własne dzieci!- zerwałam się.
-A...ale Luna...
-Co? Nie chcesz mieć ze mną dzieci?
-Nie, tylko ja...
(dokończ Space)
-Wszystko będzie dobrze...- powiedziałam i przytuliłam go mocno.
Wtulając się w miękkie futro Space'a, przypomniałam sobie o wywarze.
-Space, przecież możemy mieć własne dzieci!- zerwałam się.
-A...ale Luna...
-Co? Nie chcesz mieć ze mną dzieci?
-Nie, tylko ja...
(dokończ Space)
sobota, 22 września 2012
LUDZIE !
ja wiem że nie macie czasu , ja też ale nasza aktywnośc jest równa zeru . weźmy się za siebie okk ??
prosze was piszcie opowiadania !
prosze was piszcie opowiadania !
Od Silent
- Mam dość! - woła Lily wznosząc łapy ku niebu.
- Znów spóźniają się z jedzeniem!
Jestem tu już bite trzy tygodnie. Ale mi się nie nudzi. Nie z moimi współklatkowiczami (słowo James'a)Ni stąd ni zowąd James wybucha śmiechem. Syriusz patrzy na niego jak na kosmitę.
- Co? - pyta głupkowato James nadal dusząc się ze śmiechu.
- Jesteś głupi. - stwierdza dobitnie Syriusz. Lily podnosi łapę i wszyscy milkniemy. Coś jakby stuka w ścianę. James tylko wzrusza ramionami.
- Lily, to nie jest żarcie. - mówi Syriusz.
- Więc co to jest? - Lily unosi brwi. Znów słuchać stukanie. Ciężarna wilczyca patrzy na mnie
.- Co? - pytam z wyrzutem.
- Nie wiem co to jest.
- Z kim ja mieszkam... - wzdycha Lily.I nagle ściana wybucha w powietrze. Spod kupy gruzu i pyłu nie można nic zobaczyć. Gdzieś blisko kaszle Syriusz i Lily jęcząc wygrzebuje się z gruzowiska. Otwieram oczy.
- Co u licha? - pyta James wybałuszając oczy. Z dziury w ścianie wychodzą... Dalian i Kris! Robię wielkie oczy, ale Lian łapie mnie za łapę, a Kris rozsadza drzwi.
- Czekaj! - wołam spoglądając na Syriusza, James'a i Lily, ale Lian wyciąga mnie z celi. Wokół nas znów panuje chaos. Wszędzie błuski, huki i krew. Może krwi. Biegnę z Dalianem co chwilę odwracając głowę. I nagle o coś się o pytam. O jakieś ciało. Ciało James'a, leżące na ciele Lily, zaraz obok ciała Syriusza. Zaczynam płakać. Łapię ciała i usiłuję wyciągnąć je z laboratorium.
- Nie ma czasu! - woła Lian.
- Zostaw mnie! - krzyczę cały czas płacząc. Lily, James, Syriusz... Wyciągam ich z laboratorium i kładę na trawie. Kładę się na piersi Syriusza i zanoszę szlochem.
- To twoi przyjaciele? - pyta Lian głaszcząc mnie po głowie. Nie odpowiadam. Gdy Lian wstaje wzywam Neona i wsadzam na niego ciała moich przyjaciół. Śmierć jest taka niecierpliwa.Lily, James, Syriusz...[...]
"Minął już tydzień." - myślę wygrzewając się w słabych promieniach wschodzącego słońca. Już trochę ochłonęłam po stracie Lily, James'a i Syriusza. Postanawiam wyruszyć na polowanie.Skradam się cichutko w lesie i znajduję utykającego dzika. Przyczajam się do skoku i nagle zauważam jakąś wilczycę błąkającą się po lesie. Po chwili ona też dostrzega dzika. Postanawiam szybko zaatakować i przegonić tamtą jeśli zajdzie potrzeba.Rzucam się na dzika w tym samym momencie, w którym wilczyca też skacze. Z nienawiścią walę ją po pysku, rozcinając jej skórę. Ona używa telekinezy i wali mną o drzewo.- Nie umie upolować zdrowego dzika, więc zabiera go innym. Już nieżywego. - mówię słabo, ale na tyle głośno żeby mnie usłyszała. Osuwam się na ziemię i cicho wołam Haven'a. Nie przyjdzie na czas. Muszę połączyć się z przyjaciółmi...Ale...Nie... Mogę...Dać...Się...Tak...Łatwo...
<Dalian, Haven - dokończcie>
- Znów spóźniają się z jedzeniem!
Jestem tu już bite trzy tygodnie. Ale mi się nie nudzi. Nie z moimi współklatkowiczami (słowo James'a)Ni stąd ni zowąd James wybucha śmiechem. Syriusz patrzy na niego jak na kosmitę.
- Co? - pyta głupkowato James nadal dusząc się ze śmiechu.
- Jesteś głupi. - stwierdza dobitnie Syriusz. Lily podnosi łapę i wszyscy milkniemy. Coś jakby stuka w ścianę. James tylko wzrusza ramionami.
- Lily, to nie jest żarcie. - mówi Syriusz.
- Więc co to jest? - Lily unosi brwi. Znów słuchać stukanie. Ciężarna wilczyca patrzy na mnie
.- Co? - pytam z wyrzutem.
- Nie wiem co to jest.
- Z kim ja mieszkam... - wzdycha Lily.I nagle ściana wybucha w powietrze. Spod kupy gruzu i pyłu nie można nic zobaczyć. Gdzieś blisko kaszle Syriusz i Lily jęcząc wygrzebuje się z gruzowiska. Otwieram oczy.
- Co u licha? - pyta James wybałuszając oczy. Z dziury w ścianie wychodzą... Dalian i Kris! Robię wielkie oczy, ale Lian łapie mnie za łapę, a Kris rozsadza drzwi.
- Czekaj! - wołam spoglądając na Syriusza, James'a i Lily, ale Lian wyciąga mnie z celi. Wokół nas znów panuje chaos. Wszędzie błuski, huki i krew. Może krwi. Biegnę z Dalianem co chwilę odwracając głowę. I nagle o coś się o pytam. O jakieś ciało. Ciało James'a, leżące na ciele Lily, zaraz obok ciała Syriusza. Zaczynam płakać. Łapię ciała i usiłuję wyciągnąć je z laboratorium.
- Nie ma czasu! - woła Lian.
- Zostaw mnie! - krzyczę cały czas płacząc. Lily, James, Syriusz... Wyciągam ich z laboratorium i kładę na trawie. Kładę się na piersi Syriusza i zanoszę szlochem.
- To twoi przyjaciele? - pyta Lian głaszcząc mnie po głowie. Nie odpowiadam. Gdy Lian wstaje wzywam Neona i wsadzam na niego ciała moich przyjaciół. Śmierć jest taka niecierpliwa.Lily, James, Syriusz...[...]
"Minął już tydzień." - myślę wygrzewając się w słabych promieniach wschodzącego słońca. Już trochę ochłonęłam po stracie Lily, James'a i Syriusza. Postanawiam wyruszyć na polowanie.Skradam się cichutko w lesie i znajduję utykającego dzika. Przyczajam się do skoku i nagle zauważam jakąś wilczycę błąkającą się po lesie. Po chwili ona też dostrzega dzika. Postanawiam szybko zaatakować i przegonić tamtą jeśli zajdzie potrzeba.Rzucam się na dzika w tym samym momencie, w którym wilczyca też skacze. Z nienawiścią walę ją po pysku, rozcinając jej skórę. Ona używa telekinezy i wali mną o drzewo.- Nie umie upolować zdrowego dzika, więc zabiera go innym. Już nieżywego. - mówię słabo, ale na tyle głośno żeby mnie usłyszała. Osuwam się na ziemię i cicho wołam Haven'a. Nie przyjdzie na czas. Muszę połączyć się z przyjaciółmi...Ale...Nie... Mogę...Dać...Się...Tak...Łatwo...
<Dalian, Haven - dokończcie>
Od Space'a
Gdy Luna powróciła z zakrawionym pyskiem myślałem że dostanę szału .
-Jak mogłaś się tak urządzić ! - krzyknąłem
- ja .. em .. to było tak że ...
- nigdy więcej nie pójdziesz sama na polowanie .. nie chce żeby ci się coś stało .. idź do pokoju , przygotuje okłady - stwierdziłem , samica potulnie poszła do pokoju a ja zagrzałem wody , przygotowałem szmatkę dodałem ziół i klęknąłem przy niej . obłożyłem jej pyszczek namoczoną szmatką .
-auuu ..-syknęła .
- to nie wygląda za dobrze .. biłaś się z tym dzikiem czy co ? -zaśmiałem się
-można tak powiedzieć - wyszczerzyła kły -
-ehh .. - usiadłem na kanapie i włączyłem na kanał dziecięcy gdzie biegały młode .. pospiesznie przełączyłem kanał i poczułem ból w gardle ..
-space - luna przytuliła się do mnie .
- nie nic się nie stało ...
cd-luna
-Jak mogłaś się tak urządzić ! - krzyknąłem
- ja .. em .. to było tak że ...
- nigdy więcej nie pójdziesz sama na polowanie .. nie chce żeby ci się coś stało .. idź do pokoju , przygotuje okłady - stwierdziłem , samica potulnie poszła do pokoju a ja zagrzałem wody , przygotowałem szmatkę dodałem ziół i klęknąłem przy niej . obłożyłem jej pyszczek namoczoną szmatką .
-auuu ..-syknęła .
- to nie wygląda za dobrze .. biłaś się z tym dzikiem czy co ? -zaśmiałem się
-można tak powiedzieć - wyszczerzyła kły -
-ehh .. - usiadłem na kanapie i włączyłem na kanał dziecięcy gdzie biegały młode .. pospiesznie przełączyłem kanał i poczułem ból w gardle ..
-space - luna przytuliła się do mnie .
- nie nic się nie stało ...
cd-luna
wtorek, 18 września 2012
Od Luny
Wstałam rano wypoczęta i zobaczyłam Space'a z moją księgą w łapie.
-Space zrobić ci kawę?- spytałam ziewając.
-Tak, z chęcią wypiję.-odparł.
Space miał wory pod oczami, widać było, że nie spał przynajmniej pół nocy.
-Proszę.- poweidziałam wręczając Space'owi kawę.
-Dz...dziękuję...- rzekł z klejącymi się oczami.
-Odpocznij, a ja pójdę na polowanie.- powiedziałam Space'owi.
-A, jak znowu złapią cię ludzie?
-Space nie jestem już dzieckiem.- odpwiedziałam z ironią.
-Yyy...już dobrze...- odrzekł z niepewnością.
Spokojnie szłam do lasu, gdy zobaczyłam wielkiego dzika, ze zranionym kopytem. Od razu rzuciłam się na ofiarę i zdeżyłam się z inną wilczycą.
-Zostaw, go on jest mój!- warknęła wilczyca.
-Śnisz, ja pierwsza go zobaczyłam!- krzyknęłam.
Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy wilczyca uderzyła mnie łapą w twarz tym samym rozcinając mi nos. Zdenerwowałam się, użyłam telekinezy i walnęłam nią o drzewo. Padła bez dechu. Moja twarz cała krwawiła, ale mimo to załatwiłam dzika i zaniosłam do jaskini.
(dokończ Space)
-Space zrobić ci kawę?- spytałam ziewając.
-Tak, z chęcią wypiję.-odparł.
Space miał wory pod oczami, widać było, że nie spał przynajmniej pół nocy.
-Proszę.- poweidziałam wręczając Space'owi kawę.
-Dz...dziękuję...- rzekł z klejącymi się oczami.
-Odpocznij, a ja pójdę na polowanie.- powiedziałam Space'owi.
-A, jak znowu złapią cię ludzie?
-Space nie jestem już dzieckiem.- odpwiedziałam z ironią.
-Yyy...już dobrze...- odrzekł z niepewnością.
Spokojnie szłam do lasu, gdy zobaczyłam wielkiego dzika, ze zranionym kopytem. Od razu rzuciłam się na ofiarę i zdeżyłam się z inną wilczycą.
-Zostaw, go on jest mój!- warknęła wilczyca.
-Śnisz, ja pierwsza go zobaczyłam!- krzyknęłam.
Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy wilczyca uderzyła mnie łapą w twarz tym samym rozcinając mi nos. Zdenerwowałam się, użyłam telekinezy i walnęłam nią o drzewo. Padła bez dechu. Moja twarz cała krwawiła, ale mimo to załatwiłam dzika i zaniosłam do jaskini.
(dokończ Space)
niedziela, 9 września 2012
Od Kasim'a
Swift mizerniała w oczach , czułem to co ona - cierpiałem..
Pewnej nocy usłyszałem rozmowę myśliwych dotyczącej uśpienia Kill , nie mogłem na to pozwolić więc gdy się oddalili zbliżyłem się do niej z mięsem w pysku ,
-swift musisz coś zjeść
-nie , nie jestem głodna ..
-musisz to zrobić .
-zrozum nie zjem tego . - odrzekła markotnie
-bo to przeżuje i siłą wepchnę ci to do pyska . ! jedź ! - zmuszałem ją , położyłem mięso obok jej łapy
-Kasim , nie -opierała się .
-posłuchaj ja .. nie chce cię stracić . zrób to dla mnie ... dla siebie . dla watahy ... błagam cię .. -spojrzałem na nią a ona na mnie , musnąłem ją w pyszczek ona schyliła łeb .
cd- Swift , dokończ ?
Pewnej nocy usłyszałem rozmowę myśliwych dotyczącej uśpienia Kill , nie mogłem na to pozwolić więc gdy się oddalili zbliżyłem się do niej z mięsem w pysku ,
-swift musisz coś zjeść
-nie , nie jestem głodna ..
-musisz to zrobić .
-zrozum nie zjem tego . - odrzekła markotnie
-bo to przeżuje i siłą wepchnę ci to do pyska . ! jedź ! - zmuszałem ją , położyłem mięso obok jej łapy
-Kasim , nie -opierała się .
-posłuchaj ja .. nie chce cię stracić . zrób to dla mnie ... dla siebie . dla watahy ... błagam cię .. -spojrzałem na nią a ona na mnie , musnąłem ją w pyszczek ona schyliła łeb .
cd- Swift , dokończ ?
piątek, 7 września 2012
Od Izzy
Próbowałam
jeszcze wiele razy nawiązać łączność z Kasimem. I nic. Zero reakcji.
Winnie przynosiła mi herbatę i coś do jedzenia. I gdy przynosiła mi
właśnie kolacje, dostałam wizji. Opadłam na fotel, który w ostatniej
chwili podłożyła mi Winnie. Zamknęłam oczy i moja dusza zniknęła.
Gdy pojawiłam się w celi, zobaczyłam przygnębionego, poranionego Kasim'a, który leżał naprzeciwko mnie, odwrócony twarzą do ściany.
Po cichu podeszłam i dotknęłam go w ramię. Wyszeptałam jego imię. Wilk podskoczył jak oparzony.
-KTO TO DO JASNEJ CH...!- Urwał na mój widok.- Isabelle, co ty tu robisz?!
-Ciszej!- Syknęłam.- Jestem tu, żeby ci pomóc, ale się raczej nie przydam jeśli mnie zamkną. Słuchaj, musisz się uspokoić. Gdzie Swift?
-W klatce obok, przenieśli ją tam dzisiaj. Ten wilk...ten który wygrał ze mną...na arenie...on ją...on...
-Spokojnie, już dobrze. Wiem co się stało.
-Skąd?
-Byłam tu wczoraj. Chciałam porozmawiać, sprawdzić jak się macie. Ale znalazłam tylko puste klatki, więc zaczęłam was szukać.
-Jak? Mogli cię złapać.- Przerwał mi.
-Mogli, ale tylko wtedy, gdyby któryś z wilków zdradziłby moje położenie. Dla ludzi jestem nieuchwytna, bo jestem tu tylko duszą. Nie mogą mnie zabić, ale mogą zmusić mnie do teleportowania mojego ciała tutaj. A wtedy wróciłabym do niego, przez co byłabym tu uwięziona.- Wyjaśniłam.
-Rozumiem. Słuchaj Iz, musimy pogadać. Bo, ja nie jestem pewien, czy ty rozróżniasz miłość od przyjaźni.
-Ach, o to ci chodzi. Nie martw się. Wiem, że podoba ci się Swift.
-Naprawdę?- Spytał ożywiony.
-Tak, cieszę się, z tego. Ale Let ma problem. Pomogła mi tylko ze względu na ciebie.
-Po co ci była jej pomoc?
-Podróże duchowe zabierają bardzo dużo energii. Potrzebowałam miejsca gdzie mogłabym się schować i w spokoju podróżować. Musiało to być miejsce gdzie księżyc ma idealną pozycję. No i potrzebowałam osób, które pamiętałyby o jedzeniu dla mnie oraz o ziołach wspomagających. Winnie nie dałaby rady sama. Letthal zaniosła mnie do twojej jaskini, bo to było miejsce, którego potrzebowałam, i pomogła Winnie.
-Co z małą Cam?
-Cam zajmuje się Camile, wiesz ta którą znalazłam w lesie wraz z moją grupą.
-Skoro Mile zajmuje się Cam to mogę być spokojny.- Powiedział uśmiechając się krzywo. Po chwili usłyszeliśmy odgłosy kroków. Schowałam z tyłu klatki Kasim'a. Do klatki podeszła dwójka ludzi i...jedna wilczycza, która mówiła do nich, jakby była ich doradcą. Poprosiła ich o odejście, bo chciała porozmawiać z Kasim'em.
-Witaj, przykro mi z powodu twojej przyjaciółki.- Powiedziała delikatnie.
-Co ty możesz wiedzieć!- Wykrzyknął.
Gdy usłyszałam głos wilczycy, zamarłam. To dlatego jej wygląd był znajomy.
-Lussinda?- Spytałam wychodząc z cienia.- To ty?
Kasim spojrzał na mnie karcącym spojrzeniem. Wiem, że miał rację. Co by było gdybym się pomyliła?
-Isabelle? Czy to naprawdę ty?- Spytała moja siostra.
Zbliżyłyśmy się do krat, każda po swojej stronie, i podałyśmy sobie ręce.
-Tyle czasu...- Szeptałyśmy. Po dwóch minutach otrząsnęłam się i spytałam.- Co ty tu wyrabiasz? Czemu jesteś na wolności?
-Jaaa...W zamian za wolność, przekonuję inne wilki do współpracy, pokazuję myśliwym tereny zamieszkane przez wilki.- Odparła ze zwieszoną głową.
-Czyli to wszystko twoja wina!- Wybuchnął Kasim.
-Uspokój się.- Uciszyłam go, po czym zwróciłam się do Luss.- Dlaczego? Powiedz dlaczego.
Lussindzie pojawił się na twarzy wyraz obojętności. Rzekła:
-Czasy są jakie są. Trzeba sobie radzić. Traktują mnie tutaj świetnie. Czemu miałabym rezygnować?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odwróciła się.
-Nie martw się, nie powiem im o twojej wizycie u NIEGO. Ale nie przychodź już.- Rzuciła przez ramię i odeszła.
-Pójdę już.- Stwierdziłam, gdy Less zniknęła z pola wiedzenia. Już chciałam zniknąć, gdy Kasim złapał mnie za łapę.
-Poczekaj jeszcze chwilę.
Cd. Kasim
Gdy pojawiłam się w celi, zobaczyłam przygnębionego, poranionego Kasim'a, który leżał naprzeciwko mnie, odwrócony twarzą do ściany.
Po cichu podeszłam i dotknęłam go w ramię. Wyszeptałam jego imię. Wilk podskoczył jak oparzony.
-KTO TO DO JASNEJ CH...!- Urwał na mój widok.- Isabelle, co ty tu robisz?!
-Ciszej!- Syknęłam.- Jestem tu, żeby ci pomóc, ale się raczej nie przydam jeśli mnie zamkną. Słuchaj, musisz się uspokoić. Gdzie Swift?
-W klatce obok, przenieśli ją tam dzisiaj. Ten wilk...ten który wygrał ze mną...na arenie...on ją...on...
-Spokojnie, już dobrze. Wiem co się stało.
-Skąd?
-Byłam tu wczoraj. Chciałam porozmawiać, sprawdzić jak się macie. Ale znalazłam tylko puste klatki, więc zaczęłam was szukać.
-Jak? Mogli cię złapać.- Przerwał mi.
-Mogli, ale tylko wtedy, gdyby któryś z wilków zdradziłby moje położenie. Dla ludzi jestem nieuchwytna, bo jestem tu tylko duszą. Nie mogą mnie zabić, ale mogą zmusić mnie do teleportowania mojego ciała tutaj. A wtedy wróciłabym do niego, przez co byłabym tu uwięziona.- Wyjaśniłam.
-Rozumiem. Słuchaj Iz, musimy pogadać. Bo, ja nie jestem pewien, czy ty rozróżniasz miłość od przyjaźni.
-Ach, o to ci chodzi. Nie martw się. Wiem, że podoba ci się Swift.
-Naprawdę?- Spytał ożywiony.
-Tak, cieszę się, z tego. Ale Let ma problem. Pomogła mi tylko ze względu na ciebie.
-Po co ci była jej pomoc?
-Podróże duchowe zabierają bardzo dużo energii. Potrzebowałam miejsca gdzie mogłabym się schować i w spokoju podróżować. Musiało to być miejsce gdzie księżyc ma idealną pozycję. No i potrzebowałam osób, które pamiętałyby o jedzeniu dla mnie oraz o ziołach wspomagających. Winnie nie dałaby rady sama. Letthal zaniosła mnie do twojej jaskini, bo to było miejsce, którego potrzebowałam, i pomogła Winnie.
-Co z małą Cam?
-Cam zajmuje się Camile, wiesz ta którą znalazłam w lesie wraz z moją grupą.
-Skoro Mile zajmuje się Cam to mogę być spokojny.- Powiedział uśmiechając się krzywo. Po chwili usłyszeliśmy odgłosy kroków. Schowałam z tyłu klatki Kasim'a. Do klatki podeszła dwójka ludzi i...jedna wilczycza, która mówiła do nich, jakby była ich doradcą. Poprosiła ich o odejście, bo chciała porozmawiać z Kasim'em.
-Witaj, przykro mi z powodu twojej przyjaciółki.- Powiedziała delikatnie.
-Co ty możesz wiedzieć!- Wykrzyknął.
Gdy usłyszałam głos wilczycy, zamarłam. To dlatego jej wygląd był znajomy.
-Lussinda?- Spytałam wychodząc z cienia.- To ty?
Kasim spojrzał na mnie karcącym spojrzeniem. Wiem, że miał rację. Co by było gdybym się pomyliła?
-Isabelle? Czy to naprawdę ty?- Spytała moja siostra.
Zbliżyłyśmy się do krat, każda po swojej stronie, i podałyśmy sobie ręce.
-Tyle czasu...- Szeptałyśmy. Po dwóch minutach otrząsnęłam się i spytałam.- Co ty tu wyrabiasz? Czemu jesteś na wolności?
-Jaaa...W zamian za wolność, przekonuję inne wilki do współpracy, pokazuję myśliwym tereny zamieszkane przez wilki.- Odparła ze zwieszoną głową.
-Czyli to wszystko twoja wina!- Wybuchnął Kasim.
-Uspokój się.- Uciszyłam go, po czym zwróciłam się do Luss.- Dlaczego? Powiedz dlaczego.
Lussindzie pojawił się na twarzy wyraz obojętności. Rzekła:
-Czasy są jakie są. Trzeba sobie radzić. Traktują mnie tutaj świetnie. Czemu miałabym rezygnować?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odwróciła się.
-Nie martw się, nie powiem im o twojej wizycie u NIEGO. Ale nie przychodź już.- Rzuciła przez ramię i odeszła.
-Pójdę już.- Stwierdziłam, gdy Less zniknęła z pola wiedzenia. Już chciałam zniknąć, gdy Kasim złapał mnie za łapę.
-Poczekaj jeszcze chwilę.
Cd. Kasim
niedziela, 2 września 2012
Od Swiftkill
Na samą myśl o tym co się stało chciało mi się płakać. Odwróciłam się do niego plecami.
- To nie t t t.....
...to nie twoja wina, walka była nie wyrównana. Nie mówmy o tym.
Przez resztę dnia na niego nie spojrzałam. Widok jakiego kolwiek wilka bolał. Próbowałam zasnąć ale ilekroć zamykałam oczy widziałam tamtego wilka i ból przeszywający moje ciało. Nie spałam kilka dni, nie jadłam i i nie piłam. Byłam skłonna czuć tylko ból. Po dwóch dniach zabrali odemnie Kasima bo myśleli że to może być zaraźliwe. Wkońcu zabrali mnie z klatki i zanieśli na stół. Zanieśli bo ja nie byłam w stanie chodzić. Wstrzyknęli mi kilka zastrzyków wzmacniających i próbowali skłonić mnie do wypicia wody ale to było na nic. Moja ciało w żaden sposób nie reagowało. Zanieśli mnie spowrotem do klatki i położyli przodem do klatki naprzeciwko. Był w niej Kasim i jakieś trzy inne wilki. Widziałam zmartwienie na jego twarzy. Wiedziałam że wyglądam okropnie. Utkwił wzrok w moich oczach ale, ja odwróciła wzrok tak żeby go nie widzieć. Nie spałam kolejne kilka dni, mój stan się nie poprawił. Dalej nie jadłam i nie piłam. Wczoraj usłyszałam rozmowę ludzi, chyba wszyscy ją słyszeli, mają mnie uśpić jeśli mój stan się nie polepszy. Ta wiadomość nie byłaby taka zła bo przy najmniej bym nie cierpiała więcej.
Cd - Kasim
- To nie t t t.....
...to nie twoja wina, walka była nie wyrównana. Nie mówmy o tym.
Przez resztę dnia na niego nie spojrzałam. Widok jakiego kolwiek wilka bolał. Próbowałam zasnąć ale ilekroć zamykałam oczy widziałam tamtego wilka i ból przeszywający moje ciało. Nie spałam kilka dni, nie jadłam i i nie piłam. Byłam skłonna czuć tylko ból. Po dwóch dniach zabrali odemnie Kasima bo myśleli że to może być zaraźliwe. Wkońcu zabrali mnie z klatki i zanieśli na stół. Zanieśli bo ja nie byłam w stanie chodzić. Wstrzyknęli mi kilka zastrzyków wzmacniających i próbowali skłonić mnie do wypicia wody ale to było na nic. Moja ciało w żaden sposób nie reagowało. Zanieśli mnie spowrotem do klatki i położyli przodem do klatki naprzeciwko. Był w niej Kasim i jakieś trzy inne wilki. Widziałam zmartwienie na jego twarzy. Wiedziałam że wyglądam okropnie. Utkwił wzrok w moich oczach ale, ja odwróciła wzrok tak żeby go nie widzieć. Nie spałam kolejne kilka dni, mój stan się nie poprawił. Dalej nie jadłam i nie piłam. Wczoraj usłyszałam rozmowę ludzi, chyba wszyscy ją słyszeli, mają mnie uśpić jeśli mój stan się nie polepszy. Ta wiadomość nie byłaby taka zła bo przy najmniej bym nie cierpiała więcej.
Cd - Kasim
500 postów .
Dobiliśmy do pół tysiąca postów !
GRATULACJE !
z okazji tego wydarzenia zapowiadam wam że ... będzie nowośc .
Co takiego ? dowiecie się już niebawem . uważnie obserwujcie strony pod nagłówkiem moje wilczyska :>
Ps . Blog zostaje zawieszony od 3-4 września - zawieszam sie ja i szogun22 . posty wysyłajcie do bezimiennej lub Quzikovej .
GRATULACJE !
z okazji tego wydarzenia zapowiadam wam że ... będzie nowośc .
Co takiego ? dowiecie się już niebawem . uważnie obserwujcie strony pod nagłówkiem moje wilczyska :>
Ps . Blog zostaje zawieszony od 3-4 września - zawieszam sie ja i szogun22 . posty wysyłajcie do bezimiennej lub Quzikovej .
Od Boom'a
Lily powiedziała NIE. To słowo raniło, ale dopiero potem uznałem, że żartowała. Poszliśmy za chochlikami, które istnieją, nie są sztuczne...tylko żywe. Bałem się trochę bo nie wiedziałem co mnie czeka. Jednak wraz z Lily czułem się bezpieczniej. Weszliśmy do jakieś magicznej krainy, a raczej lasu.Wyglądal tak:
Wszędzie lataly wrózki, elfy,driady,pegazy,jednorożce...Było cudownie. Lily pokazała mi wszystko i zapoznała mnie z róznymi bajkowymi postaciami. Zmęczeni pod koniec dnia usiedliśmy pod drzewem, na wzgórzu pełnym pięknych kwiatków:
Zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach a na koniec sturlaliśmy się z górki tym samym wzniecając w niebo chmurę kurzu i płatków kwiatów. Wylądowaliśmy na dole, w wysokiej trawie pomieszanej ze świecącymi roślinkami. Wylądowaliśmy tak, że leżałem na Lilias a nasze pyszczki prawie że stykały się ze sobą.Roześmialiśmy się, a ja pocałowalem Lilias. Byliśmy złączeni w długim pocałunku w wysokiej trawie w krainie bajek...
(cd Lilias)
Wszędzie lataly wrózki, elfy,driady,pegazy,jednorożce...Było cudownie. Lily pokazała mi wszystko i zapoznała mnie z róznymi bajkowymi postaciami. Zmęczeni pod koniec dnia usiedliśmy pod drzewem, na wzgórzu pełnym pięknych kwiatków:
Zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach a na koniec sturlaliśmy się z górki tym samym wzniecając w niebo chmurę kurzu i płatków kwiatów. Wylądowaliśmy na dole, w wysokiej trawie pomieszanej ze świecącymi roślinkami. Wylądowaliśmy tak, że leżałem na Lilias a nasze pyszczki prawie że stykały się ze sobą.Roześmialiśmy się, a ja pocałowalem Lilias. Byliśmy złączeni w długim pocałunku w wysokiej trawie w krainie bajek...
(cd Lilias)
Od Silent-klatka
Biegnę za Dalianem i otwieram klatki. Na korytarzu panuje kompletny chaos. Wilki, psy i ludzie... Wszyscy wymieszani.Nagle czuję ból w lewej, tylnej nodze. Powieki robią mi się dziwnie ciężkie i nie mogę pognieść nóg. Padam na ziemię. Jakby przez mgłę słyszę słowa ludzi:- Zamkniemy ją w tej klatce z szyfrem, nigdy się tam nie dostaną.[...]Budzę się w jakiejś szarej, zimnej celi. Otwieram oczy i mrugam nimi by przyzwyczaić się do mroku. W kącie widzę trzy wilki: dwóch wilków i wilczycę.Dźwigam się na nogi i podchodzę bliżej. Po chwili cała trójka znajduje się w plamie światła.Pierwszy samiec jest ładny... Z życzliwym uśmiechem na pysku, przygląda mi się z... zachwytem.
Drugi samiec, dość podobny do tego drugiego, pokazuje mi swoje zęby w krzywym, chytrym uśmieszku. Nie wiem dlaczego, ale przypomina mi lisa.
Samica ma zakrwawione ucho i... lewą tylną łapę! Patrzy na mnie podejrzliwie, ale z uśmiechem.
Liso-wilk, zbliża się do mnie warcząc. Cofam się, ale strach obezwładnia mi ciało. Nie mam gdzie uciec. Wiem, że nie mam gdzie uciec.
- Syriusz, uspokój się. - mówi spokojnie drugi samiec.
- Nowa... - warczy ozięble wilk nazwany Syriuszem.
- I co z tego? - odpowiada mój wybawca z pogardą. Patrzę na niego krzywo i z przerażeniem myślę o Dalianie.
- Wybacz, że się nie przedstawiłem, James.
- Silent. - mówię pochylając lekko głowę.
- To jest Syriusz, - mówi James, pokazując na liso-wilka. - A to Lily. - pokazuje samicę, a ona uśmiecha się krzywo.
- Gdzie my jesteśmy? - pytam rozglądając się po celi.
- W laboratorium. - odpowiada Lily. - Ludzie tu robią na nas różne eksperymenty i zakładają hodowlę
.- A my jesteśmy "wilki hodowlane" - wtrąca z pogardą Syriusz.
- Ale Dalian, Kasim, Swift... - mówię nie rozumiejąc.
- Twoi przyjaciele, - odpowiada James. - nigdy tu nie dotrą. To jest cela bez wyjścia. Zostaniemy tu aż do śmierci.
- Ale... - urywam bo James posyła mi smutne spojrzenie. Aż do śmierci...
C.D.N.<nie kończcie!>
Drugi samiec, dość podobny do tego drugiego, pokazuje mi swoje zęby w krzywym, chytrym uśmieszku. Nie wiem dlaczego, ale przypomina mi lisa.
Samica ma zakrwawione ucho i... lewą tylną łapę! Patrzy na mnie podejrzliwie, ale z uśmiechem.
Liso-wilk, zbliża się do mnie warcząc. Cofam się, ale strach obezwładnia mi ciało. Nie mam gdzie uciec. Wiem, że nie mam gdzie uciec.
- Syriusz, uspokój się. - mówi spokojnie drugi samiec.
- Nowa... - warczy ozięble wilk nazwany Syriuszem.
- I co z tego? - odpowiada mój wybawca z pogardą. Patrzę na niego krzywo i z przerażeniem myślę o Dalianie.
- Wybacz, że się nie przedstawiłem, James.
- Silent. - mówię pochylając lekko głowę.
- To jest Syriusz, - mówi James, pokazując na liso-wilka. - A to Lily. - pokazuje samicę, a ona uśmiecha się krzywo.
- Gdzie my jesteśmy? - pytam rozglądając się po celi.
- W laboratorium. - odpowiada Lily. - Ludzie tu robią na nas różne eksperymenty i zakładają hodowlę
.- A my jesteśmy "wilki hodowlane" - wtrąca z pogardą Syriusz.
- Ale Dalian, Kasim, Swift... - mówię nie rozumiejąc.
- Twoi przyjaciele, - odpowiada James. - nigdy tu nie dotrą. To jest cela bez wyjścia. Zostaniemy tu aż do śmierci.
- Ale... - urywam bo James posyła mi smutne spojrzenie. Aż do śmierci...
C.D.N.<nie kończcie!>
Od Kasim'a
usłyszałem rozmowę ludzi :
- George a może zorganizujemy walkę między dwoma basiorami o tę wadere ?
-dobry pomysł - pociągnęli mnie gdzieś na drugą arenę i kazali walczyć z silnym , wysokimm samcem o Swiftkill która leżała nieprzytomna niedaleko nas .
zacisnąłem zęby , basior rzucił się na mnie a co gorsza nie mogłem go zrzucić był za gruby ...wgryzł sie w moją szyje nie mogłem oddychać , to była nie równa walka .. czułem jak stoję na krawędzi życia a śmierci zabrzmiał gong , basior wygrał wziął Swift za kark i pociągnął ją na środek areny . Samica nie wiedziała co się dzieje , dali jej tyle zastrzyków że basior bez trudu zrobił z nią to co chciał a potem zostawił i odszedł . Leżała niedaleko wzrok miała skierowany w góre była zapłakana , po chwili zobaczyłem jak wstaje i się rozgląda . nie mogłem ruszyć żadną częścią swojego ciała z trudem mrugałem .. miałem ochote zasnąć .. nagle poczulem że moje powieki się skleiły , coś mną potrząsało ....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłem się w jamie ale dalej w obozie myśliwych obok mnie siedziała Swiftkill .. pozwolili jej tak po prostu ze mną być ? wyglądała okropnie ; posklejane futro , brudne łapy ...
-Kasim ? - na jej pysku pojawił się krzywy uśmiech
-Swift co on ci zrobił - patrzyłem na nią .
- musiałam przebywać z nim w klatce przez 2 dni codziennie próbowałam go zabić za drugim się udało ..
-pozwolili ci ze mną siedzieć ?
-tak bo .. bo oni myślą że jestem w ciąży z tym - przełknęła śline .. przytuliłbym ją ale nie mogłem poruszyć nawet palcem .
-Swift tak mi przykro .. wiem że to moja wina nie pokonałem go .. to przeze mnie .
spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem .
cd-Swiftkill
- George a może zorganizujemy walkę między dwoma basiorami o tę wadere ?
-dobry pomysł - pociągnęli mnie gdzieś na drugą arenę i kazali walczyć z silnym , wysokimm samcem o Swiftkill która leżała nieprzytomna niedaleko nas .
zacisnąłem zęby , basior rzucił się na mnie a co gorsza nie mogłem go zrzucić był za gruby ...wgryzł sie w moją szyje nie mogłem oddychać , to była nie równa walka .. czułem jak stoję na krawędzi życia a śmierci zabrzmiał gong , basior wygrał wziął Swift za kark i pociągnął ją na środek areny . Samica nie wiedziała co się dzieje , dali jej tyle zastrzyków że basior bez trudu zrobił z nią to co chciał a potem zostawił i odszedł . Leżała niedaleko wzrok miała skierowany w góre była zapłakana , po chwili zobaczyłem jak wstaje i się rozgląda . nie mogłem ruszyć żadną częścią swojego ciała z trudem mrugałem .. miałem ochote zasnąć .. nagle poczulem że moje powieki się skleiły , coś mną potrząsało ....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłem się w jamie ale dalej w obozie myśliwych obok mnie siedziała Swiftkill .. pozwolili jej tak po prostu ze mną być ? wyglądała okropnie ; posklejane futro , brudne łapy ...
-Kasim ? - na jej pysku pojawił się krzywy uśmiech
-Swift co on ci zrobił - patrzyłem na nią .
- musiałam przebywać z nim w klatce przez 2 dni codziennie próbowałam go zabić za drugim się udało ..
-pozwolili ci ze mną siedzieć ?
-tak bo .. bo oni myślą że jestem w ciąży z tym - przełknęła śline .. przytuliłbym ją ale nie mogłem poruszyć nawet palcem .
-Swift tak mi przykro .. wiem że to moja wina nie pokonałem go .. to przeze mnie .
spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem .
cd-Swiftkill
Od Swift
Westchnęłam
- No cóż nie sądzę żeby udało nam się znowu stworzyć romantyczną scenę w ciemnej i ciasnej klatce więc z pocałunku nici
- Hmm... - zmienił temat - masz taką samą moc jak Luna
Roześmiałam się
- Jak już to ona ma taką samą jak ja ale, obydwa stwierdzenia są niepoprawne bo ona ma furie żywiołową
- Jak to?
- Kiedy jestem w stanie furii nie jestem wilkiem z płomieni, nie wale kulkami ognia i nic z tych rzeczy, mamy inne moce. Ja nie pamiętam niczego po furii a ona pamięta wszystko znakomicie. A poza tym nie jest czarnokrwista
- Czarnokrwista?
- To taki rodzaj krwi, wszystkie wilki które są czarnokrwiste posiadają furie taką jaką mam ja a nie żywiołową. Czarnokrwiści rodzą się tylko w jednej watasze bo zawsze trzymają się razem
- A ty? Należysz do czarnokrwistych a nie jesteś tam gdzie oni
- Ja popełniłam straszną zbrodnie i mnie wygnano. Jestem jedyną wygnaną czarnokrwistą w historii
- Jesteś legendą - roześmiałam się
Usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi, do pomieszczenia wszedli ludzie i wyciągnęli nas z klatek. Wepchnęli mnie do jakiejś ciemnej klatki oddzielnie od Kasima. Nagle Ściana przede mną się podniosła a ja weszłam na jakąś arenę. Naprzeciwko mnie stał Kasim, daleko ode mnie ale naprzeciwko. Mieliśmy ze sobą walczyć. Nie ruszałam się.
- Walczcie!! - krzyczeli ale, żadne z nas ani drgnęło
Dostałam batem po plecach i upadłam, jęknełam cicho i się podniosłam. Kasim chciał do mnie podbiec ale trzymali go na łańcuchu tak jak mnie.
Cd. - Kasim
- No cóż nie sądzę żeby udało nam się znowu stworzyć romantyczną scenę w ciemnej i ciasnej klatce więc z pocałunku nici
- Hmm... - zmienił temat - masz taką samą moc jak Luna
Roześmiałam się
- Jak już to ona ma taką samą jak ja ale, obydwa stwierdzenia są niepoprawne bo ona ma furie żywiołową
- Jak to?
- Kiedy jestem w stanie furii nie jestem wilkiem z płomieni, nie wale kulkami ognia i nic z tych rzeczy, mamy inne moce. Ja nie pamiętam niczego po furii a ona pamięta wszystko znakomicie. A poza tym nie jest czarnokrwista
- Czarnokrwista?
- To taki rodzaj krwi, wszystkie wilki które są czarnokrwiste posiadają furie taką jaką mam ja a nie żywiołową. Czarnokrwiści rodzą się tylko w jednej watasze bo zawsze trzymają się razem
- A ty? Należysz do czarnokrwistych a nie jesteś tam gdzie oni
- Ja popełniłam straszną zbrodnie i mnie wygnano. Jestem jedyną wygnaną czarnokrwistą w historii
- Jesteś legendą - roześmiałam się
Usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi, do pomieszczenia wszedli ludzie i wyciągnęli nas z klatek. Wepchnęli mnie do jakiejś ciemnej klatki oddzielnie od Kasima. Nagle Ściana przede mną się podniosła a ja weszłam na jakąś arenę. Naprzeciwko mnie stał Kasim, daleko ode mnie ale naprzeciwko. Mieliśmy ze sobą walczyć. Nie ruszałam się.
- Walczcie!! - krzyczeli ale, żadne z nas ani drgnęło
Dostałam batem po plecach i upadłam, jęknełam cicho i się podniosłam. Kasim chciał do mnie podbiec ale trzymali go na łańcuchu tak jak mnie.
Cd. - Kasim
sobota, 1 września 2012
Od Iz
Uciekliśmy z klatek ludzi, ale zostawiliśmy tam Kasim'a i Swift. Kiedy dotarłam do swojej jamy, Winnie przwitała mnie radośnie. Za nią zobaczyłam smutną małą Cam.
-Gdzie jest tatus?- Spytała.Nie miałam serca jej tłumaczyć co się stało, więc powiedziałam tylko:
-Wróci za niedługo. Let już wróciła, Winnie, zaprowadzisz ją do niej?
-Dobrze.- Odpowiedziała niepewnie.Gdy tylko wyszły, zamknęłam oczy i spróbowałam nawiązać łączność telepatyczną z Kasimem, martwiłam się o niego. Cieszyłam się, że jest tam ze Swift, bo razem mają większe szanse na ucieczkę. Niestety, nic nie wyczułam. Żadnej myśli. "Pewnie są zmęczeni"pomyślałam. Ale po chwili, zaczęłam widzieć jasne nici, myśli, tyle, że niewiedziałam kogo. Po paru minutach wiedziałam, że to myśli ludzi, którzy byli przy ich klatce.Rozmawiali.
-Słuchaj, te wilki w ogóle nie śpią.-Masz rację, musimy im dać środki usypiające.
-Dobra myśl, zaraz po nie pójdę."A niech to!"pomyślałam. Skupiłam się jeszcze bardziej na ludziach, ale usłyszałam kroki, które szły w moją stronę. "Pewnie Winnie wróciła". Otworzyłam oczy. Przede mną stała Letthal.
-Let, to nie najlepszy moment...- Zaczęłam.
-Wiem, ale nie mogę zrozumieć czemu Kasim został ze Swift.
-Jak to nie? On patrzy na nią tak jak my na niego.On ją kocha.
-Skoro tak, to ja ją...
-Słuchaj, nie obchodzi mnie co zrobisz. Ja nie mam im nic za złe, jasne? Poza tym, oboje są w niebezpieczeństwie.
-Przecież mieli wrócić...- Zająknęła się.
-Nie dali sobie rady. Próbowałam nawiązać z nimi kontakt, ale udało mi się tylko podsłuchać myśli ludzi.- Przerwałam jej.
- Idź poinformować Damon'a. Ja będę dalej próbować się z nimi skontaktować.-Ale...-JUŻ!!!- Warknęłam. Let swoim zachowaniem doprowadzała mnie do szału.
cd. Let, Damon, ja albo, któryś z wilków, który jest na terenie watahy.
-Gdzie jest tatus?- Spytała.Nie miałam serca jej tłumaczyć co się stało, więc powiedziałam tylko:
-Wróci za niedługo. Let już wróciła, Winnie, zaprowadzisz ją do niej?
-Dobrze.- Odpowiedziała niepewnie.Gdy tylko wyszły, zamknęłam oczy i spróbowałam nawiązać łączność telepatyczną z Kasimem, martwiłam się o niego. Cieszyłam się, że jest tam ze Swift, bo razem mają większe szanse na ucieczkę. Niestety, nic nie wyczułam. Żadnej myśli. "Pewnie są zmęczeni"pomyślałam. Ale po chwili, zaczęłam widzieć jasne nici, myśli, tyle, że niewiedziałam kogo. Po paru minutach wiedziałam, że to myśli ludzi, którzy byli przy ich klatce.Rozmawiali.
-Słuchaj, te wilki w ogóle nie śpią.-Masz rację, musimy im dać środki usypiające.
-Dobra myśl, zaraz po nie pójdę."A niech to!"pomyślałam. Skupiłam się jeszcze bardziej na ludziach, ale usłyszałam kroki, które szły w moją stronę. "Pewnie Winnie wróciła". Otworzyłam oczy. Przede mną stała Letthal.
-Let, to nie najlepszy moment...- Zaczęłam.
-Wiem, ale nie mogę zrozumieć czemu Kasim został ze Swift.
-Jak to nie? On patrzy na nią tak jak my na niego.On ją kocha.
-Skoro tak, to ja ją...
-Słuchaj, nie obchodzi mnie co zrobisz. Ja nie mam im nic za złe, jasne? Poza tym, oboje są w niebezpieczeństwie.
-Przecież mieli wrócić...- Zająknęła się.
-Nie dali sobie rady. Próbowałam nawiązać z nimi kontakt, ale udało mi się tylko podsłuchać myśli ludzi.- Przerwałam jej.
- Idź poinformować Damon'a. Ja będę dalej próbować się z nimi skontaktować.-Ale...-JUŻ!!!- Warknęłam. Let swoim zachowaniem doprowadzała mnie do szału.
cd. Let, Damon, ja albo, któryś z wilków, który jest na terenie watahy.
Od Space'a
- nie będę nic szykował - wycedziłem .
- co się z tobą dzieje ?
-jestem zmęczony tym wszystkim.. po prostu , zrozum mnie proszę .
- no dobrze to może jutro się za to zabierzemy .. - odpowiedziałą .
nie marzyłem o niczym innym jak o śnie . uwaliłem się na łóżko i zasnąłem
śniły mi się małe dzieci biegające po mojej głowie .. dziwny sen bo niie było tam luny. widziałem też Atię .. nie wiedziałem o co w tym śnie chodzi . Gdy się obudziłem był środek nocy , luna spała , zacząłem czytać tę księge i skutki uboczne tego wywaru ..
cd- luna
- co się z tobą dzieje ?
-jestem zmęczony tym wszystkim.. po prostu , zrozum mnie proszę .
- no dobrze to może jutro się za to zabierzemy .. - odpowiedziałą .
nie marzyłem o niczym innym jak o śnie . uwaliłem się na łóżko i zasnąłem
śniły mi się małe dzieci biegające po mojej głowie .. dziwny sen bo niie było tam luny. widziałem też Atię .. nie wiedziałem o co w tym śnie chodzi . Gdy się obudziłem był środek nocy , luna spała , zacząłem czytać tę księge i skutki uboczne tego wywaru ..
cd- luna
Od Kasim'a
- z Iz i Let mnie nic nie łączy, pomogłem im po prostu i byłem miły.. a one potraktowały to jakbym się w nich zakochał ... no wiesz ja chce aby między nami była przyjaźń nic więcej .. mogą mieć jakieś sceny zazdrości ,ale nie są dziećmi , myślę że będe mógł im wytłumaczyć delikatnie .. są dorosłe znajdą sobie kogoś .
cd- Swift
sorki że tak krótko ale musisz odpowiedzieć
cd- Swift
sorki że tak krótko ale musisz odpowiedzieć
Od Luny
Gdy wróciliśmy na tereny watahy, przypomniałam sobie o muszli odpowiedzi od Posejdona. Razem za Space'm pobiegłam do mojej jaskini i wyciągnęłam muszlę z szafki nocnej. Wyszeptałam do niej pytanie:
"Czy da się pomóc Space'owi?"
Ku mojemu zdziwieniu nie usłyszałam odpowiedzi, tylko ujrzałam, że moja książka o wilkach się otworzyła. Podeszłam do ów książki i przeczytałam co było napisane na stronie, na której otworzyła się księga.
-Space, Space chodź tu!- krzyknęłam zafascynowana.
-Zobacz co jest tu napisane.-powiedziałam wskazując łapą na wątek z książki.
Było tam napisane: "Aby wilk odzyskał płeć należy sporządzić wywar zawierający:
krew ukochanej osoby i płatek diamentowego kwiatu."
(dokończ Space)
"Czy da się pomóc Space'owi?"
Ku mojemu zdziwieniu nie usłyszałam odpowiedzi, tylko ujrzałam, że moja książka o wilkach się otworzyła. Podeszłam do ów książki i przeczytałam co było napisane na stronie, na której otworzyła się księga.
-Space, Space chodź tu!- krzyknęłam zafascynowana.
-Zobacz co jest tu napisane.-powiedziałam wskazując łapą na wątek z książki.
Było tam napisane: "Aby wilk odzyskał płeć należy sporządzić wywar zawierający:
krew ukochanej osoby i płatek diamentowego kwiatu."
(dokończ Space)
Od Swiftkill
Zarumieniłam się i uśmiechnełam. Zbliżyliśmy się do siebie już mieliśmy się pocałować ale wrócił mi zdrowy rozsądek. Odskoczyłam do tyłu
- Nie chcem mnieć wrogów mam ich dość, nie rób tego więcej - powiedziałam
- Nie rozumiem
- Wiem że Iz i Let są w tobie do szaleństwa zakochane, i próbują się pozabijać z twojego powodu a ja nie chcem żadnej wojny - odsunełam się - przepraszam ale, mam za sobą trudne doświadczenia życiowe. Miałam wielu wrogów szczególnie potym co zrobiłam, nie umiem jeszcze ci zaufać a tym bardziej nie moge pozwolić sobie na coś takiego.
Długo milczeliśmy, po pewnym czasie nie mogłam wytrzymać i zasnełam.Z ciemności wynurzyły się żółte oczy, były świecące. Przeraźliwy krzyk, mój krzyk. ,,Teraz wyrównamy rachunki" usłyszałam. Przeszywający ból, wszystko zaczyna się trząść.Otwieram oczy, Kasim trzyma mnie w ramionach, już dzień.Wyswobodziłam się z jego ścisku.
- Przepraszam wyglądałaś na przerażoną zaczełaś mówić niezrozumiałe słowa, nie wiedziałem co się z tobą dzieje
- Nie szkodzi nie mam Ci tego za złe - uśmiechnełam się - długo spałam?
- Tak.... Jeśli chodzi o Let i Iz to...
Cd- Kasim
- Nie chcem mnieć wrogów mam ich dość, nie rób tego więcej - powiedziałam
- Nie rozumiem
- Wiem że Iz i Let są w tobie do szaleństwa zakochane, i próbują się pozabijać z twojego powodu a ja nie chcem żadnej wojny - odsunełam się - przepraszam ale, mam za sobą trudne doświadczenia życiowe. Miałam wielu wrogów szczególnie potym co zrobiłam, nie umiem jeszcze ci zaufać a tym bardziej nie moge pozwolić sobie na coś takiego.
Długo milczeliśmy, po pewnym czasie nie mogłam wytrzymać i zasnełam.Z ciemności wynurzyły się żółte oczy, były świecące. Przeraźliwy krzyk, mój krzyk. ,,Teraz wyrównamy rachunki" usłyszałam. Przeszywający ból, wszystko zaczyna się trząść.Otwieram oczy, Kasim trzyma mnie w ramionach, już dzień.Wyswobodziłam się z jego ścisku.
- Przepraszam wyglądałaś na przerażoną zaczełaś mówić niezrozumiałe słowa, nie wiedziałem co się z tobą dzieje
- Nie szkodzi nie mam Ci tego za złe - uśmiechnełam się - długo spałam?
- Tak.... Jeśli chodzi o Let i Iz to...
Cd- Kasim
Od Lily < Lilias >
-Lilias ? Czy zostaniesz moją... partnerką ? - powiedział w pewnym momęcie Boom. Wpatrzyłam się w naszyjnik który podczas wojny mi dał. Zastanawiałam się.
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo.
- Co ? - Boom wydawał się oszołomiony tą odpowiedzią, i oczywiście złapał haczyk.
- No wiesz.... Najpierw musisz się dowiedzieć o ryzyku jakie ponosisz biorąc mnie za partnerkę... Np. możesz uwierzyć w bajki... musiał byś mnie szukać bo mam często kłopoty, z resztą Dalian Ci to na pewno potwierdzi... - oczy mi się coraz bardziej śmiały - strasznie dużo zachodu... Jesteś tego pewny ?
- Każda bajka musi mieć straszne momenty by zakończyć się dobrze ... - i teraz dopiero do mnie dotarło że Boom znał mnie lepiej niż kto kolwiek... Tym jednym zdaniem mi to udowodnił. Oboje się zaczeliśmy śmiać, a ja przytuliłam się do niego i dałam mu całusa w policzek.
- Czy to znaczy tak ?
- A czy chochliki są wkurzające ? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie wiem ... - odpowiedział mój partner ( jak to dziwnie brzmi! ) .
- To ja ci powiem że tak, bo właśnie sie z nas śmieją i pokazują jakąś ścieżkę ! - i pognałam za tym co widziałam, a Boom za mną. Pod koniec wycieczki Boom też zauważył chochliki.
- Czyli one istnieją ... - zawołał zafascynowany Boom .
- A widzisz ? Mówiłam że jak będę twoją partnerką uwierzysz w bajki...- tryumfowałam i jednocześnie żałowałam że mama tego nie dożyła ...
C.D. Boom o ile wybaczy że tak długo się nie odzywałam ^^ ...
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo.
- Co ? - Boom wydawał się oszołomiony tą odpowiedzią, i oczywiście złapał haczyk.
- No wiesz.... Najpierw musisz się dowiedzieć o ryzyku jakie ponosisz biorąc mnie za partnerkę... Np. możesz uwierzyć w bajki... musiał byś mnie szukać bo mam często kłopoty, z resztą Dalian Ci to na pewno potwierdzi... - oczy mi się coraz bardziej śmiały - strasznie dużo zachodu... Jesteś tego pewny ?
- Każda bajka musi mieć straszne momenty by zakończyć się dobrze ... - i teraz dopiero do mnie dotarło że Boom znał mnie lepiej niż kto kolwiek... Tym jednym zdaniem mi to udowodnił. Oboje się zaczeliśmy śmiać, a ja przytuliłam się do niego i dałam mu całusa w policzek.
- Czy to znaczy tak ?
- A czy chochliki są wkurzające ? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie wiem ... - odpowiedział mój partner ( jak to dziwnie brzmi! ) .
- To ja ci powiem że tak, bo właśnie sie z nas śmieją i pokazują jakąś ścieżkę ! - i pognałam za tym co widziałam, a Boom za mną. Pod koniec wycieczki Boom też zauważył chochliki.
- Czyli one istnieją ... - zawołał zafascynowany Boom .
- A widzisz ? Mówiłam że jak będę twoją partnerką uwierzysz w bajki...- tryumfowałam i jednocześnie żałowałam że mama tego nie dożyła ...
C.D. Boom o ile wybaczy że tak długo się nie odzywałam ^^ ...
Od Kasim'a
-damy rade - stwierdziłem ,
cały dzień przegadaliśmy , mieliśmy tysiąc wspólnych tematów tak dobrze dogadywałem się ze Swift , pięknie się uśmiechała i miała piękny głos ... wywarła na mnie wrażenie .
- wydaje mi się że zapadł zmrok - stwierdziłem .
-skąd to wiesz ? -spytała bo światło w klatce się nie zmieniało .
- kiedy księżyc pojawia się na niebie mam duży przypływ mocy i energi.- odpowiedziałem
- ta jasne .. - zaśmiała się
- na prawde , nie wierzysz ?
-wierze żartowałam znam dużo takich wilków.
-mówisz że masz znajomości , ale tylko jest jedna taka sztuka jak ja .. - uśmiechnąłem się uroczo .
- a w czym ty jesteś taki wyjątkowy ? hmm ?
- potrafie robić wiele rzeczy których nikt nie potrafi .
-np . ?
- na przykład emm umiem nieziemsko całować
cd- Swift
cały dzień przegadaliśmy , mieliśmy tysiąc wspólnych tematów tak dobrze dogadywałem się ze Swift , pięknie się uśmiechała i miała piękny głos ... wywarła na mnie wrażenie .
- wydaje mi się że zapadł zmrok - stwierdziłem .
-skąd to wiesz ? -spytała bo światło w klatce się nie zmieniało .
- kiedy księżyc pojawia się na niebie mam duży przypływ mocy i energi.- odpowiedziałem
- ta jasne .. - zaśmiała się
- na prawde , nie wierzysz ?
-wierze żartowałam znam dużo takich wilków.
-mówisz że masz znajomości , ale tylko jest jedna taka sztuka jak ja .. - uśmiechnąłem się uroczo .
- a w czym ty jesteś taki wyjątkowy ? hmm ?
- potrafie robić wiele rzeczy których nikt nie potrafi .
-np . ?
- na przykład emm umiem nieziemsko całować
cd- Swift
Od Space'a
- tak , ale to nie to samo .. - stwierdziłem .
- to nic nie zmienia między nami - przytuliła mnie i wtedy weszła Swift i zaczęliśmy uciekać .
biegliśmy jak opętani i znaleźliśmy się na terenie watahy . poszliśmy do jamy Damon'a i Lily
-I jak ? gdzie reszta ?-zasypywał nas pytaniami Damon
-wszystko jest dobrze nie długo wrócą - odpowiedzieliśmy .
Damon długo wypytywał o szczegóły wyprawy , odpowiadaliśmy na jego pytania a potem poszliśmy do jamy przedyskutować adopcję ..ach chciałbym mieć własne dzieci nie adopcyjne .
CDN
cd- luna ?
- to nic nie zmienia między nami - przytuliła mnie i wtedy weszła Swift i zaczęliśmy uciekać .
biegliśmy jak opętani i znaleźliśmy się na terenie watahy . poszliśmy do jamy Damon'a i Lily
-I jak ? gdzie reszta ?-zasypywał nas pytaniami Damon
-wszystko jest dobrze nie długo wrócą - odpowiedzieliśmy .
Damon długo wypytywał o szczegóły wyprawy , odpowiadaliśmy na jego pytania a potem poszliśmy do jamy przedyskutować adopcję ..ach chciałbym mieć własne dzieci nie adopcyjne .
CDN
cd- luna ?
Od Swiftkill
Usłyszeliśmy jak idą ludzie.
- o nie to oni - powiedziała Luna
Westchnęłam
- Biegnijcie do watahy, ja dam sobie rade. Wypuszcze wszystkie wilki. Powiedzcie Damonowi że wszystko jest w porządku.
- Swift nie zostawimy Cie - powiedziała Luna
- Posłuchaj to jest rozkaz - odczekałam chwilkę - teraz!Wybiegłam i rzuciłam się na ludzi...
- Swift! - usłyszałam za sobą głos Kasima, obróciłam głowę do tyłu
Zeskoczyłam z człowieka i zaczełam biec przed siebie, Kasim mnie dogonił
- Powienieneś uciec z nimi!
- Nie zostawie Cie tu samej
- Jest tu wiele wilków nie nażekałabym na samotność!Usłyszałam dwa strzały i zemdlałam. Obudziłam się w klatce, Kasim już nie spał.
- Nic z nich nie będzie są zbyt agresywni, suka o mało nie zabiła wilka, a on nie dopuszcza do siebie żadnej samicy.
- Możemy wziąść ich do testowania
- Dobry pomysła ale, dopiero kiedy zasną nie chcem ryzykować że odgryzą mi dłoń
Odwróciłam się do Kasima
- No to tej nocy nie śpimy
Cd - Kasim.
- o nie to oni - powiedziała Luna
Westchnęłam
- Biegnijcie do watahy, ja dam sobie rade. Wypuszcze wszystkie wilki. Powiedzcie Damonowi że wszystko jest w porządku.
- Swift nie zostawimy Cie - powiedziała Luna
- Posłuchaj to jest rozkaz - odczekałam chwilkę - teraz!Wybiegłam i rzuciłam się na ludzi...
- Swift! - usłyszałam za sobą głos Kasima, obróciłam głowę do tyłu
Zeskoczyłam z człowieka i zaczełam biec przed siebie, Kasim mnie dogonił
- Powienieneś uciec z nimi!
- Nie zostawie Cie tu samej
- Jest tu wiele wilków nie nażekałabym na samotność!Usłyszałam dwa strzały i zemdlałam. Obudziłam się w klatce, Kasim już nie spał.
- Nic z nich nie będzie są zbyt agresywni, suka o mało nie zabiła wilka, a on nie dopuszcza do siebie żadnej samicy.
- Możemy wziąść ich do testowania
- Dobry pomysła ale, dopiero kiedy zasną nie chcem ryzykować że odgryzą mi dłoń
Odwróciłam się do Kasima
- No to tej nocy nie śpimy
Cd - Kasim.
Od Luny
-Dlaczego ci to zrobili?- spytałam zalewając się łzami.
-J...ja nie wiem.
Poczułam ukucie w sercu, znowu ogarnęła mnie furia.
-Space odejdź ode mnie.
-Dlaczego?- spytał.
-Odejdź!- warknęłam.
-Jak oni śmieli!- myślałam.
-Luna co się z tobą dzieje?- spytał niepewnie Space.
-Nie zbliżaj się!
Musiałam wyładować na czymś złość, więc stworzyłam wielką kulę ognia i rzuciłam nią w grupkę ludzi, którzy nas szukali. Spłonęli w ogniu. Powoli z mojego ciała upływała furia, chyba odkryłam moc o której opowiadała mi mama. Gdy powróciłam do mojego normalnego stanu podeszłam do Space'a.
-Space przecierz możemy zaadaptować dzieci.
(dokończ Space)
-J...ja nie wiem.
Poczułam ukucie w sercu, znowu ogarnęła mnie furia.
-Space odejdź ode mnie.
-Dlaczego?- spytał.
-Odejdź!- warknęłam.
-Jak oni śmieli!- myślałam.
-Luna co się z tobą dzieje?- spytał niepewnie Space.
-Nie zbliżaj się!
Musiałam wyładować na czymś złość, więc stworzyłam wielką kulę ognia i rzuciłam nią w grupkę ludzi, którzy nas szukali. Spłonęli w ogniu. Powoli z mojego ciała upływała furia, chyba odkryłam moc o której opowiadała mi mama. Gdy powróciłam do mojego normalnego stanu podeszłam do Space'a.
-Space przecierz możemy zaadaptować dzieci.
(dokończ Space)
Od Space'a
-Ja też luna , kocham cię ale przemyśl czy chcesz ze mną być - powiedziałem .
-ale dlaczego ? o co chodzi ? space co oni ci zrobili ?-wypytywała
-luna ja ... - zacząłem ciężko było mi skończyć .
- co się stało ? -pytała obejmując mnie .
-nie możesz mieć ze mną dzieci ..
-dlaczego ? nie chcesz zakładać ze mną rodziny , nie jesteś gotowy? - pytała
-nie .. to przez nich ..
-przez kogo ?
-przez ludzi luna jestem bezpłodny -odrzekłem spuszczjąc łeb
rekacja - LUNA cd
-ale dlaczego ? o co chodzi ? space co oni ci zrobili ?-wypytywała
-luna ja ... - zacząłem ciężko było mi skończyć .
- co się stało ? -pytała obejmując mnie .
-nie możesz mieć ze mną dzieci ..
-dlaczego ? nie chcesz zakładać ze mną rodziny , nie jesteś gotowy? - pytała
-nie .. to przez nich ..
-przez kogo ?
-przez ludzi luna jestem bezpłodny -odrzekłem spuszczjąc łeb
rekacja - LUNA cd
Od Luny
-Wytrzymaj, Mist już idę!- krzyknęłam.-Kasim, Swiftkill dacie radę?
-Tak, leć już!- odkrzyknęła Swift.
Biegłam, lecz w pewnej chwili złapał mnie myśliwy i gdzieś ciągnął. Nie płonęłam już więc nie mogłam go poparzyć. Nagle zobaczyłam Space'a biegnącego w moim kierunku, wgryzł się w rękę myśliwego tym samym uwalniając mnie. Od razu rzuciliśmy się do ucieczki. Zaszyliśmy się w ciemnym zaułku.
-Space tak bardzo za tobą tęskniłam.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Ja za tobą też...- wyszeptał do mojego ucha i pocałował mnie.
-Space wiem, że to nieodpowiedni czas i miejsce, ale KOCHAM CIĘ i chcę spędzić z tobą resztę życia.
(dokończ Space)
-Tak, leć już!- odkrzyknęła Swift.
Biegłam, lecz w pewnej chwili złapał mnie myśliwy i gdzieś ciągnął. Nie płonęłam już więc nie mogłam go poparzyć. Nagle zobaczyłam Space'a biegnącego w moim kierunku, wgryzł się w rękę myśliwego tym samym uwalniając mnie. Od razu rzuciliśmy się do ucieczki. Zaszyliśmy się w ciemnym zaułku.
-Space tak bardzo za tobą tęskniłam.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Ja za tobą też...- wyszeptał do mojego ucha i pocałował mnie.
-Space wiem, że to nieodpowiedni czas i miejsce, ale KOCHAM CIĘ i chcę spędzić z tobą resztę życia.
(dokończ Space)
Od Space'a
Wilki z którymi byłem w klatce były bardzo miłe . Niestety to co dobre , kiedyś się kończy myśliwi wyciągnęli mnie z klatki i prowadzili do jakieś sali .. była tam . LUNA ! zerwałem się ze smyczy , gdzieś ją ciągnęli rzuciłem się na rękę myśliwego i zacząłem na niego warczeć , zabrałem ze sobą lunę , rzuciliśmy się do ucieczki .. schowaliśmy się w ciemnej uliczce .
-space ! żyjesz ! tak się ciesze - rzuciła się mi na szyje . - nic ci nie jest ?
-jest ale o tym później musimy ich uratować tylko jak? .
-na pewno musimy przeczakać aż przestaną nas szukać .. - stwierdziła Luna .
mocno ją do siebie przytuliłem i pocałowałem .. tak bardzo za nią tęskniłem niedługo zabierzemy się za ratowanie ale ta chwila niech będzie dla nas
cd-luna
nie ratuj ich od razu chce to jeszcze pociągnąć .
-space ! żyjesz ! tak się ciesze - rzuciła się mi na szyje . - nic ci nie jest ?
-jest ale o tym później musimy ich uratować tylko jak? .
-na pewno musimy przeczakać aż przestaną nas szukać .. - stwierdziła Luna .
mocno ją do siebie przytuliłem i pocałowałem .. tak bardzo za nią tęskniłem niedługo zabierzemy się za ratowanie ale ta chwila niech będzie dla nas
cd-luna
nie ratuj ich od razu chce to jeszcze pociągnąć .
Od Mist
Kasim jest w innej klatce, chodźcie za mną. Luna wzięła rozbieg i wyjęła nieprzytomnego Kasima. Wilczyca z jego klatki uciekła i wybiegła do lasu.Użyłyśmy swoich mocy by obudzić Kasima i pobiegłyśmy szukać innych wilków. Otwierałyśmy po kolei klatki i wypuszczałysmy wilki kazałyśmy im uciekać.
-Luna uważaj!-krzyknęłam, gdy zauważyłam nadbiegającego myśliwego. Poparzył się i odskoczył od wilczycy.
-Dzięki-odpowiedziała.Nadciągnęła grupa myśliwych i rzucili się na nas. Spuścili ze smyczy swoje psy. Zaczęła się nierówna walka. Zabiłam kilka psów, gdy nagle jeden z nich zaciągnął mni prosto w sidła i zostałam uderzona kijem. Obudziłam się na metalowym stole przypięta do niego a ludzie przynieśli wielką strzykawkę i napełnili ją jakimś płynem.Podeszła do mnie mroczna kobieta i siedziała na jakimś zmutowanym zwierzątku. Wyglądała tak:
-Nie trzeba było z nami zadzierać-roześmiała się i próbowała wstrzyknąc we mnie płyn.
-Pomocy!!!!!-zawyłam.
(CD Luna)
-Luna uważaj!-krzyknęłam, gdy zauważyłam nadbiegającego myśliwego. Poparzył się i odskoczył od wilczycy.
-Dzięki-odpowiedziała.Nadciągnęła grupa myśliwych i rzucili się na nas. Spuścili ze smyczy swoje psy. Zaczęła się nierówna walka. Zabiłam kilka psów, gdy nagle jeden z nich zaciągnął mni prosto w sidła i zostałam uderzona kijem. Obudziłam się na metalowym stole przypięta do niego a ludzie przynieśli wielką strzykawkę i napełnili ją jakimś płynem.Podeszła do mnie mroczna kobieta i siedziała na jakimś zmutowanym zwierzątku. Wyglądała tak:
-Nie trzeba było z nami zadzierać-roześmiała się i próbowała wstrzyknąc we mnie płyn.
-Pomocy!!!!!-zawyłam.
(CD Luna)
Nowy wilk -Venus
Imię: Venus
II imię : Breezy
Wiek: 1 rok
Płeć: Piękna
Aura: Zielono-różowa
Moce i Zdolności : Jest wilkiem natury. Potrafi porozumiewać się z innymi zwierzętami oraz rozumie mowę roślin. Zna bardzo dużo lekarstw, dzięki temu jest doskonałą zielarką.
Charakter : Venus to miła wilczyca. Uwielbia opiekować się dziećmi. Raczej nie wszczyna walk. Ale jak jest wściekła, potraf pokazać kły.
Miejsce urodzenia : Wataha Natury, Virginia
Główny żywioł : Ziemia
Historia : Urodziła się w watasze natury, stąd jej zamiłowanie do roślin. Dzieciństwo uważa za udane. Sama wyruszyła na poszukiwanie miłości, przygód oraz nowej rodziny.
Przyjaciele( zakładka nie konieczna można uzupełniać ): Na razie nie zna nikogo...
Partner: Brak, poszukuje.
Rodzina: Mama Chanel, ojciec Mack i rodzeństwo: Twist - Siti.
Opiekun < jeden z bogów greckich > : Demeter
Rodzice :Chanel i Mack
Marzenia : Chciałaby być najlepszą Zielarko-Szamanką w watasze.
Waga i Wzrost : Wysoka, szczupła wilczyca.
Pozycja w stadzie *: Szamanka. Opiekuje się rannymi wilkami i leczy je. Jest też po części zielarką.
Właściciel< login z howrse > : Lea♥
Od Kasim'a
Niedługo po tym kiedy wyprowadzono Swift i Mist wprowadzono do mnie jakąś natrętną samice , sama wpychała mi język do pyska i kładła się na mnie .
-przestań ! - odpychałem ją .
-jesteś taki słodki kiedy się wściekasz - śmiała się jak głupia .
podeszłem do krat i próbowałem je rozchylić ale było to zbyt ciężkie . słyszałem krzyki wader które zlewały się w jeden przeraźliwy i długi ... najchętniej takie basiory bym zabił ...ciekawe gdzie ich przeniesiono . usłyszałem łkanie wadery podeszłem do niej .
- co się stało ? - zbliżyłem się .
-mama miała racje ...
-w czym ?
- że basiora trzeba zdobyć samodzielnie nie czekając na jego pierwszy krok ..
-hemmm ?-zdziwiłem się .a ona skoczyła na mnie i zaczęła całować .
delikatnie ją z siebie zrzuciłem .
- zrozum nie jestem dla ciebie a po za tym kocham kogoś innego ...
-wiedziałam - żachnęła się .
-niestety , wybacz - wzruszyłem ramionami ,teraz moje myśli skupiły się na Calisie .. moja mala .. co ona teraz robi >? czy jest bezpieczna ? jak bardzo za mną tęskni ? a potem pytanie a Swiftkill .. ona była inna , wyjątkowa , nie wiem co w niej widzę ale ... nie mogę przestać o niej myśleć .
CDN
-przestań ! - odpychałem ją .
-jesteś taki słodki kiedy się wściekasz - śmiała się jak głupia .
podeszłem do krat i próbowałem je rozchylić ale było to zbyt ciężkie . słyszałem krzyki wader które zlewały się w jeden przeraźliwy i długi ... najchętniej takie basiory bym zabił ...ciekawe gdzie ich przeniesiono . usłyszałem łkanie wadery podeszłem do niej .
- co się stało ? - zbliżyłem się .
-mama miała racje ...
-w czym ?
- że basiora trzeba zdobyć samodzielnie nie czekając na jego pierwszy krok ..
-hemmm ?-zdziwiłem się .a ona skoczyła na mnie i zaczęła całować .
delikatnie ją z siebie zrzuciłem .
- zrozum nie jestem dla ciebie a po za tym kocham kogoś innego ...
-wiedziałam - żachnęła się .
-niestety , wybacz - wzruszyłem ramionami ,teraz moje myśli skupiły się na Calisie .. moja mala .. co ona teraz robi >? czy jest bezpieczna ? jak bardzo za mną tęskni ? a potem pytanie a Swiftkill .. ona była inna , wyjątkowa , nie wiem co w niej widzę ale ... nie mogę przestać o niej myśleć .
CDN
Od Swiftkill
Co za bezczelność, pomyślałam
- Spokojnie nic nam nie zrobi - powiedziałam do Mist
- Tak to będzie przyjemność - powiedział bezczelnie
Obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem. Na chwilę się zatrzymał ale po chwili zaczął podchodzić. Zanim się zorientowałam pociągną za łapę Mist. Rzuciłam się i stanęłam pomiędzy nimi.
- Zostaw ją w spokoju - zawarczałam
- Dobra ty będziesz pierwsza -odepchnęłam od siebie Mist ale po chwili on trzymał mnie w uścisku. Zakrył nas skrzydłami
- To nie scena dla dzieci - powiedział
- Racja - przytaknęłam
Krzyki, krew, ból w oczach a nawet łzy. to była jedna chwila i już po nim. Leżał skulony w kałuży krwi.
- Czy wy? - podeszła do mnie roztrzęśona Mist
- Nie
- Co mu zrobiłaś?Odwróciłam się do niej z powagą.
- Nie dla dzieci
Byłam brudna, cała we krwi tamtego wilka. Wiedziałam że ty przyjdą darł się jak pentany.
- Co ona mu zrobiła? - powiedział jakiś człowiek wyjmując wilka z klatki - ta czerwona idzie z nami, nie nadaje się
Zawarczałam, chcieli mnie wyciągnąć z klatki ale , się opierałam. Nagle uderzyli mnie czymś mocno w szyje. Przeszywający ból, zawyłam tak głośno że było mnie chyba słychać wszędzie. Dalej się opierałam. Wilki zaczęły warczeć.
Cd - Kasim lub Mist lub ja
- Spokojnie nic nam nie zrobi - powiedziałam do Mist
- Tak to będzie przyjemność - powiedział bezczelnie
Obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem. Na chwilę się zatrzymał ale po chwili zaczął podchodzić. Zanim się zorientowałam pociągną za łapę Mist. Rzuciłam się i stanęłam pomiędzy nimi.
- Zostaw ją w spokoju - zawarczałam
- Dobra ty będziesz pierwsza -odepchnęłam od siebie Mist ale po chwili on trzymał mnie w uścisku. Zakrył nas skrzydłami
- To nie scena dla dzieci - powiedział
- Racja - przytaknęłam
Krzyki, krew, ból w oczach a nawet łzy. to była jedna chwila i już po nim. Leżał skulony w kałuży krwi.
- Czy wy? - podeszła do mnie roztrzęśona Mist
- Nie
- Co mu zrobiłaś?Odwróciłam się do niej z powagą.
- Nie dla dzieci
Byłam brudna, cała we krwi tamtego wilka. Wiedziałam że ty przyjdą darł się jak pentany.
- Co ona mu zrobiła? - powiedział jakiś człowiek wyjmując wilka z klatki - ta czerwona idzie z nami, nie nadaje się
Zawarczałam, chcieli mnie wyciągnąć z klatki ale , się opierałam. Nagle uderzyli mnie czymś mocno w szyje. Przeszywający ból, zawyłam tak głośno że było mnie chyba słychać wszędzie. Dalej się opierałam. Wilki zaczęły warczeć.
Cd - Kasim lub Mist lub ja
Subskrybuj:
Posty (Atom)