Niedługo po tym kiedy wyprowadzono Swift i Mist wprowadzono do mnie jakąś natrętną samice , sama wpychała mi język do pyska i kładła się na mnie .
-przestań ! - odpychałem ją .
-jesteś taki słodki kiedy się wściekasz - śmiała się jak głupia .
podeszłem do krat i próbowałem je rozchylić ale było to zbyt ciężkie . słyszałem krzyki wader które zlewały się w jeden przeraźliwy i długi ... najchętniej takie basiory bym zabił ...ciekawe gdzie ich przeniesiono . usłyszałem łkanie wadery podeszłem do niej .
- co się stało ? - zbliżyłem się .
-mama miała racje ...
-w czym ?
- że basiora trzeba zdobyć samodzielnie nie czekając na jego pierwszy krok ..
-hemmm ?-zdziwiłem się .a ona skoczyła na mnie i zaczęła całować .
delikatnie ją z siebie zrzuciłem .
- zrozum nie jestem dla ciebie a po za tym kocham kogoś innego ...
-wiedziałam - żachnęła się .
-niestety , wybacz - wzruszyłem ramionami ,teraz moje myśli skupiły się na Calisie .. moja mala .. co ona teraz robi >? czy jest bezpieczna ? jak bardzo za mną tęskni ? a potem pytanie a Swiftkill .. ona była inna , wyjątkowa , nie wiem co w niej widzę ale ... nie mogę przestać o niej myśleć .
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz