wtorek, 28 sierpnia 2012

Od Letthal


Właśnie spacerowałam po nowo odkrytym przeze mnie lesie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Szybko wskoczyłam w krzaki i wypatrywałam "tego czegoś". Okazało się, że to samica sarny z młodym. Już od kilku dni nic nie jadłam, więc nadarzyła się okazja. Przygotowałam się do skoku i...hop! Naskoczyłam na małą sarenkę. Oczywiście wiedziałam, że nie pójdzie tak łatwo. Matka broniła dziecka. Nie zauważyłam, jak zza drzew wyszedł wielki samiec sarny, bodajże ojciec małego. Swoim wielkimi rogami uderzył mnie tak mocno, że poleciałam na drugi koniec kawałka lasu. Sama sobie nie pomogę, więc mam nadzieje że ktoś mnie znajdzie. Inaczej będzie po mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz