piątek, 31 sierpnia 2012

Od Luny

 Gdy obudziłam się rano przed moją klatką stali ludzie i rozmawiali między sobą.
-Ta suka jest dla niego za ostra, nie da sobie z nią rady. Lepiej dać ją do naszego Czempiona.- powiedział jeden z ludzi.
-On ją wytresuje, będziemy mieć od niej nie jeden miot.- mówił z uśmiechem inny człowiek.
Po niedługim czasie wysoki mężczyzna zaprowadził mnie do największej klatki w sali. Siedział tam wielki basior, który wyglądał tak:
Człowiek rzucił mnie wprost na samca.
-Wiecie co macie robić.- powiedział i odszedł ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Słuchaj, masz mieć ze mną dzieciaki, więc kładź się i rób co robię!- warknął.
-Pomarzyć to ty sobie możesz!
-Lepiej kładź się, bo nie będzie wesoło!- poweidział z uśmieszkiem.
-Co ty mi niby możesz zrobić?!- krzyczałam.
-Rób co mówię, a wszystko będzie dobrze.- mówił, bez przekonania.
-Nie! Nigdy!
On nic nie powiedział, tylko podszedł i ugryzł mnie w łapę. Zawyłam z bólu.
-Teraz będziesz posłuszna?!
-Nie! Wszystko jest lepsze od stosunku z tobą!-wykrzyczałam, po czym usiadłam w rogu klatki.
Zaczęłam płakać.
-Dlaczego, akurat ja musiałam tu trafić? Co się dzieje z Spacem?- nurtowały mnie myśli.
Potem jeszcze kilka razu zostałam pogryziona, za to że nie robiłam tego co kazał mi basior.
cd- Space dokończysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz