wtorek, 24 lipca 2012

Od Daliana

Razem z Lakim szukaliśmy Lily. Biorąc pod uwagę jej tędęcję do kłopotów, trzeba było ją szybko znaleźć. W końcu zmęczeni doczłapaliśmy do jaskini mamy...A tam Lilias ! Niema to co uganiać się za siostrą która siedzi w domu. Odetchnąłem. Od czasu gdy Luveit odszedł, pilnuję Lilias jak oka w głowię, bo zawsze mi się wydaje, że zniknie tak jak tatuś... Koło Lily była mama i mój ,,kochany" kuzynek Damon. Podeszłem do siostry i kiwnołem by się zbierała. Z Damonem nie miałem zamiaru zaczynać rozmowy, która zakończyła by się kłutnią. Lilias posłusznie wstała i podbiegła do mnie. Wiedziałem że przy mnie nie będzie histeryzować. Miałem u niej autorytet starszego brata i wiedziała, że jak przy mnie będzie dramatyzować i tak nic nie dostanie, a raczej straci. Poszliśmy nad rzekę.-
 Tu musimy za nurkować. - zdecydowałem i wszyscy ( razem z Lakim ) wskoczyliśmy do wody. Popłyneliśmy na samo dno ( a było bardzo głęboko ) i naszym oczom ukazała się szczelina, dość duża, by pomieścić jelenia. Oczywiście wcisneliśmy się do środka, a po drugiej stronie wynurzyliśmy. To były podwodne jaskinie. W jednym miejscu woda nie sięgała kawałka ziemi i można było wyjść na suchy brzeg. Tam był kolejny tunel, który sam wykopałem. Tak wysoki, że mogliśmy wszyscy swobodnie iść. Weszliśmy na ogromną przestrzeń porośniętą kwiatami. To były kwiaty z diamentów. Diamentów kolorowych, żyjących i pachnących ! Poszliśmy trochę dalej i zobaczyliśmy drzewa, trawę i nawet owady z tego samego kruszcu.Lily nie mogła powstrzymać zachwytów. Doszliśmy na polanę. Weszliśmy do jaskini, porośniętej diamentowym mchem. Cała jaskinia pokryta była blaskiem.
- To cudowne ! - zawołała do mnie Lilias.
- Tak... Tylko niestety jest tu tak tylko jeden dzień w miesiącu... - odparłem - Przychodzę tu od pół roku, więc aktualnie widziałem ten diamentowy cud sześć razy. A Laki trzy. Ciebię wiecznie nie mogłem wtedy znaleźć więc Ci jej wcześniej nie pokazałem. Jeden kwiat zostaję diamentowy przez cały czas. To ten na środku jaskini. - i pokazałem na kwiatka. Tu było tak magicznie... Czułem się jak by był tu ze mną ojciec. Sądzę że Lily też się tak czuła. Siedząc w jaskini przegadaliśmy cały dzień, aż w końcu cały czar zniknął i musieliśmy iść do domu...
- Myślałem by pokazać ten cud jeszcze Atii, w następnym miesiącu... oraz jeszcze komuś... - wyjawiłem nieśmiale swoje zdanie siostrze, gdy szliśmy do domu.
- Co do Atii nie jestem pewna, ale tego kogoś możesz wziąć. - oznajmiła Lilias i porozumiewawczo do mnie mrugneła do mnie. Te siostry to takie domyślne są... No, ale dyskusję musieliśmy zamknąć, bo doszliśmy do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz