wtorek, 10 lipca 2012

Od Chanel

C.D

Poszukiwałam kwiat Chanel' s . Byłam tak uparta że dążyłam do tego za najwyższą cenę .
- Nigdy nie zostanę wampirem , nie wybaczę sobie tego ! - Pomyślałam przedzierająca się przez gęstliwę .
Po kilku godzinach gdy miała nastać noc wciąż było jasno , był dzień . Zmartwiona byłam , nie mogłam przyzwyczaić się pora nocna a pora dzienna różniły się sobą . Ja czułam się śpiąca ale była nadal jasno . Zrobiłam sobie małą przerwę i pomyślałam nie zaradnie o dzieciakach i o Dave . Jak mogłam ich zostawić , co dopiero całą Watahę jako Alfa , ale wiem że Amesta sobie da radę . Następnie dalej wyruszyłam na wschód . Wyspa wydawała się niewielką planszą , ale tak na prawdę jej powierzchnia była ogromna . Słyszałam ciągle szum wodospadu ale nigdzie go nie widziałam . Gdy doszłam zauważyłam dwie drogi , prowadziły do czegoś   :



Poszłam prosto bo najbardziej wydawało mi się że dojdę do wodospadu . Ale powinnam iść w górę , bo im wyżej tym bliżej do wody która w kadrach spada na dół . Zawróciłam i poszłam w górę , szłam i szłam aż doszłam .

Popatrzyłam na to miejsce ... Wszędzie były budynki .... Otaczały mnie z każdych stron , nagle podeszłam bliżej a za mną nie spodziewanie zamknęły się bramy . Kraty czasnęły o murowany posąg . ..
- Do licha co to jest ? - Powiedziałam z łzami w oczach .
Nie miałam innego wyjścia , brama której dotychczas nie widziałam spadła znienacka , teraz idę prostą drogą . Z okien wydawało widzieć się różne sylwetki ludzi , ale ich tam na prawdę nie było ! Nagle coś szarpnęło mnie za ogon , odwróciłam się . Nikogo , ani nic tam nie było ... Poszłam dalej nie czułam się tu bezpiecznie .
Znów poczułam to uczucie szarpnięcia za ogon odwróciłam się za mną była jakaś kobieta :

Jak widać na pieniu był kruk , który symbolizuje zło , śmierć .
Wystraszyłam się i zaczęłam biec przed siebie tak jak droga , kręta droga wskazywała . Kobieta szeptała :
- Idź prosto , Chanel . Pamiętaj zawsze wybieraj r-r-rozsądnie ! I nagle jej ciało spłynęło w proch a kruk wzleciał w Górę i przez dłuższy czas nie powracał . Miałam uczucie tak jakby ciągle szybował nade mną i mnie pilnował . Wciąż spoglądałam na szarobure niebo które z minutą na minutę robiło się wciąż to kolorowsze . .. .
Nagle zaczął padać deszcz . Zasłoniłam się swoimi skrzydłami , nie lubię wody choć mam moc jej manipulowania . Podeszłam do jakiejś z bram , które otwarły się . Przed mną był wspaniały wodospad ... Wodospad który spadał na dół ale nie miał tak jakby końca .
- W końcu , dziękuje ci ! - Powiedziałam głośno .
Rozczepiałam swoje skrzydła kiedy to podleciał do mnie kruk . Ten sam co przed kilkoma minutami towarzyszył starszej kobiecie . Odchyliłam się do tyłu i powolnym krokiem zaczęłam się cofać . Cudem kruk umiał mówić , ale to nic nadzwyczajnego w tym " chorym świecie " ...
- Zadam ci parę pytań , ilekroć źle odpowiesz brama będzie spadać na dół . Jeżeli wrota się zamkną jesteś skazana zniknąc wraz z twoja rodziną , przodkami i całą ich historią .
- W co ja się wpakowałam , Chanel idiotko ! - Pomyślałam i skuliłam uszy .
- Zgadzam się . - Odpowiedziałam .
- Wiesz kiedy się urodziłaś ?
Nastała niezręczna cisza . Noc nie wiedziałam o sobie i o swojej rodzinie .
- Szóstego miesiąca w trzynasty dzień . - Odpowiedziałam , bo tak mi się zdawało .
Wrota nadal stały nieczynnie . Oznaczało to że poprawnie odpowiedziałam .
- Rodzice twoi są ?
- Są , są , są ... Podomkami rodu Wilsona . - Odpowiedziałąm po chwili namysłu .
Wrota znów umilkły i zaschnęły w bezruchu /
- Ostatnie pytanie , kto cię wychowywał ..
Zrobiłam duże oczy , skąd miałam to wiedzieć ? Byłam mała wiedziałam jedynie że po urodzeniu rodzice mnie wychowywali ale potem uciekłam .
- Po za rodzicami ? - Spytałam nie pewnie .
- Tak .
Mózg mi się lasował . Bałam się że odpowiem źle a cała wyprawa runie w nie znane .
- Starsza podwładna Neani .
Kruk uniósł skrzydła i wzniósł się w góre . Popatrzyłam na niego srogim spojrzeniem Brama stanęła .
- Droga wolna Chanel . - Powiedział kruk i poszybował w góre .
Usłyszałam szelest w krzakach odwróciłam się a za mną stał duży robal  :

Wbiegłam pędem przez wrota bram . Kraty spuściły się za mną szybciej niż powiedziałabym " mam kota w worku " .
Zwierze chciało się do mnie dobrać i zozszarpać na malutkie kawałki . Przeleciałam na drugą strone wodospadu . Z góry wyglądało to tak bajecznie szkoda że nie ma tu Dave . Byłby zachwycony . Gdy nadleciałam na drugą stronę rozglądałam się bacznie we wszystkie strony . Nagle zza krzaków wystawało coś błyszczącego . Natychmiast podbiegłam do tej rośliny . Wyglądała tak :
 
Byłam zachwycona .
- TAK TO WŁAŚNIE KWIAT - KWIAT CHANEL'S .

Jej czar działa tak :
Dotykasz liścia kwiatu i wypowiadasz życzenie . Nie możesz zapragnąc więcej życzeń niż jedno .
Kwita spełnia twoją zachciankę . Po tym kwiat zapada się pod ziemię i za rok znów wyrasta nowy .

Gdy miałam już dotknąć liścia , ktoś do mnie powiedział ,
- Pozwolił ci ktoś to dotykać ?
- Jestem Chanel a  to mój kwiat , o co chodzi ?
- Powiedz gdzie pisze Chanel ?
-No ... Nigdzie ..Al - Nie dokończyłam ,
- Brać ją , dalej !
To były zwykłe mrówki



Zaśmiałam się , ale poczułam że coś mnie gryzie . Nagle zauważyłam że te skubane zaczynają mnie obłazić .
- Aaaa . - Krzyknęłam i zaczęłam je zczepywać.
Gdy wszystkie były sczepnięte użyłam podmuchu i wszystkie spadły do wody .
Chwyciłam liść i wymówiłam " Chcę abym ja , Dave oraz moje dzieci nigdy nie były wampirami " . Nagle z kwiata rozbłysnął się białe światło . Trochę mnie odrzucilo , o mało nie wpadłam do wodospadu. Światło odbiło się niemiłosiernie od drzewa i błysnęło do góry . Patrzyłam na to z podziwem . Nagle wszystko umilkło . Było zwyczajnie .
- Już po wszystkim ? - Powiedziałam .
Kwiat powoli chował się pod Ziemię . To zanczy że życzenie zostało spełnione ...

Ale teraz czas na powrót . Nie wiedziałam którędy , a bramy były zamknięte .
- Hop Hop ! -Krzyknęłam .
Nagle coś dużego podleciało do mnie . Był to balon , żółty wsiadłam do niego . Zabrał mnie w miejsce przybycia na początku .
- Jestem z ciebie dumny moja Chanel . - Powiedział mi już wcześniej znany głos.
- Czy teraz będziesz mógł mi się pokazać na oczy ? - Zapytałam i zbliżyłam się do drzewa .
- Teraz owszem  . Jestem za tobą . - Rzekł mi głos .
Odwróciłam się . Za mną ... stał ... wilk ...
- Jestem ... Chanel .... Twoim Ojcem . - Powiedział .

Zamarłam w bezruchu . Nie dowierzałam , nie wiedziałam . Ale teraz sobie  wszystko przypomniałam , to jest ON !
Przytuliłam go .
Jego wygląd :


Ta sama mina , ten sam uśmiech i mimika twarzy .
- Tak się cieszę , jak to możliwe że ... - Powiedziałam ale nie dokończyłam .
- Nic nie mów córeczko , to nie ważne juz .

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz