Po rozmowie z Krisem poszlam do swojego drzewa. Bylam zmeczona. Chcialo mi sie spac. Polozylam sie i zamknelam oczy. Od razu zapadlam w gleboki sen, snilo mi sie, ze latam. Nastepnego dnia, postanowilam pojsc do Krisa i pozegnac sie z nim. Wyruszalam na wyprawe.
-Kris? Jestes tam?
-O, Kyaarika! Witaj!
-Chcialam sie pozegnac, wyruszam na wyprawe.
-Jasne...-wilk troche sie zasmucil
.-Oj, Kris nie martw sie, przyniose ci cos.Przytulilam go na pozegnanie.Wzielam moj plecak, do ktorego schowalam torbe bez dna.Weszlam do lasu. Szlam przez moment patrzac na drzewa i myslac o roznych sprawach. Nagle zobaczylam rozowe swiatlo. Jako, ze bylam z natury ciekawska, musialam zobaczyc co to. Swiatlo wychodzilo z jaskini.Nie zastanawiajac sie ani chwili weszlam do srodka. Szlam przed siebie. Jaskinia skonczyla sie, a to co zobaczylam bylo niesamowite. Stalam na pagorku nad rzeka, wokol mnie rosly olbrzymie tropikalne drzewa. Na wprost zobaczylam wodospad, nad glowa przelecialo mi stadko swietlikow. Za mna rozciagalo sie pasmo gorskie. Wszedzie rosly roznokolorowe kwiaty, z drzew zwisaly liany. Weszlam do tego tropikalnego lasu. Slyszalam syczenie,piszczenie,pohukiwanie,szum. Mialam wrazenie, ze wszystko wokol mnie sie rusza. Szlam dlugo przez las, gdy nagle zobaczylam jeziorko z krystaliczna woda. Na srodku niego na wielkim lisciu byla lilia, a w niej jakis mieniacy sie blekitny kamien. Weszlam do wody. Nic sie nie stalo. Postanowilam wiec pojsc do lili i wyciagnac z niej to cos. Dotknelam kamienia. Byl piekny! Wyciagnelam go ostroznie i uslyszalam huk, a potem cala woda zaczela sie zmieniac w lod. Przerzilam sie, zaraz zostane uieziona w lodzie! Musialam uciec. Spojrzalam w gore i ujrzalam liane. Chwyciilam sie jej i zaczelam sie wspinac. Dokladnie w tym momencie miejsce, w ktorym stalam zamienilo sie w lod. Zeskoczylam w bezpieczne miejsce i zaczelam ogladac kamien. Bilo od niego dziwne niebieskawe swiatlo. Gdy obracalam go w lapie dostrzeglam, ze jest w nim jakis plyn. Wyciagnelam z mojej torby bez dna ksiazke o magicznych przedmiotach. Okazalo sie ze w kamieniu sa ukryte Lzy Zycia, pozwalaly one na ozywienie jednego wilka. Nie wiem na co mogly mi sie teraz przydac. Wlozylam wszystko do plecaka i popedzilam przed siebie. Podloze robilo sie coraz bardziej skaliste, a drzewa nizsze, az w koncu zastapily je krzewy. Zblizalam sie do gor. Postanowilam wdrapac sie na szczyt jednej z nich, zeby zobaczyc otaczajacy mnie teren. Wierzcholek byl pokryty sniegiem. Wchodzilam szybko po stromym zboczu, gdy nagle zobaczylam spadajace glazy. Szybko sturlalam sie na bok. Glazy przelecialy tuz kolo mnie. Odetchnelam z ulga. Gdy bylam w polowie drogi, wyrosla przedemna stroma sciana, po ktorej nie moglam wejsc. Z torby wyciagnelam wiec, ksiazke z zakleciami i znalazlam zaklecie niszczace. Nie znalam sie na tym ale wymowilam jakies dziwne slowa i z moich lap wystrzelily male blyskawice. Poczulam sie taka oslabiona, a sciana zamiast rozkruszyc sie w pyl, ledwie pekla. Przyjrzalam sie uwazniej. Pekniecie odslanialo przejscie na gore. Zmiescilam sie w malej szczelinie i ujrzalam wierzcholek. Weszlam na szczyt. Na samej gorze, znalazlam jakies lsniace, ostre narzedzie. Byl to Pazur Yeti-pozwalal on na to, ze mogles 3 razy teleportowac sie do innego miejsca. Wlozylam go do plecaka i znalazlam jakas stary kawalek drewna. Usiadlam na nim, odepchnelam sie i zjechalam na sam dol. Postanowilam wrocic do domu, ale musialam przejsc jeszcze nad wodospadem. W wodzie zobaczylam blysk. Wiedzialam ze to nie najlepszy pomysl, ale postanowilam sprawdzic co to. Woda byla plytka, a nurt slaby. To cos lezalo przy samej krawedzi wodospadu. Spojrzalam w dol. Wodospad byl strasznie wysoki. Podniosla tajemnicza rzecz z dna. Byl to Zloty Amulet, dzieki ktoremu potrafisz oddychac pod woda. Zauwazylam, ze jest do niego przyczepiony liscik. "Bedziesz musiala zufac wodzie"Co to mialo znaczyc? Nagle zza krzakow wyszly czarne, demoniczne wilki. Szly w moja strone, otaczajac mnie. Jedyna droga ucieczki byl...skok z wodospadu. Zrozumialam znaczenie lisciku. Nalozylam amulet i skoczylam. Czulam sie...cudownie! Lecialam, tak jak w moim snie, ale to trwalo tylko chwile, bo zaraz potem byl glosny plusk i wlecialam do wody. Zobaczylam zamek. Tutaj nurt rzeki byl strasznie silny. Chcac nie chcac plynelam w strone zamku. Uderzylam w szybe i zobaczylam Ametse i Luveita i dwa inne wilki. Wszyscy spojrzeli sie na mnie ze zdziwionymi twarzami. Pomachalam im i zdazylam jeszcze rzucic Ametsie przez szpare w oknie Pazur Yeti, ale prad rzeki pociagnal mnie dalej, nagle rzeka uspokoila sie i wplynelam do jeziorka. To byl wodopoj naszej watahy. Otrzepalam sie z wody i pobieglam do Krisa.-Juz wrocilam! -Oznajmilam radosnym tonem.-Jak sie ciesze, ze jestes cala i zdrowa!-Mam cos dla ciebie.Podalam Krisowi kamien z Lzami Zycia.-Dziekuje, czy to...
-Lzy Zycia? Tak to one.Usmiechnelam sie do niego.Poszlam do swojej jamy. Amulet zostawilam sobie.Zmeczona podroza zasnelam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz