Gdy leżałam space'owi na kolana poczułam się źle i zemdlałam . obudziłam się na stoliku operacyjnym co chwila wstrzykiwano mi jakieś płyny.widziałam space przez kraty . często płakał . to przeze mnie cierpiał .przez te zastrzyki często miałam skurcze . w drugi dzień leczenia odeszły mi wody i zaczęłam rodzić . to było straszne tak jakby dźgano mnie nożem urodziłam II szczeniaki ale tylko I przeżył . był to basior podobny do space'a . jego nawet nie dano mi przytulić faszerowali go tymi szczepionkami jak mnie .dlatego po kilku dniach zamiast małego basiorka zobaczyłam :
mój syn .. SYN .myślałam rozpaczliwie . ja również byłam już dorosła przez zastrzyki za to space był starszy teraz możemy być razem z małym ...o kur.faa nie nadałam mu imienia . może Mack ..podejmę decyzję ze space'em . udałam się do celi space przytulił mnie weszłam razem z synkiem .
- imię- wyszeptałam spac'owi na ucho .
- skoro ja space a ty atiia ...Ceti . hmm.
-ładnie - odpowiedziałam .
-Ceti - przytuliłam go jeszcze raz .
-nie będziemy go wychowywać w niewoli . - odrzekł space .
- też tego nie chce ale musimy ..
-nie wcale nie - space rozerwał krate . - Cet przechodzi pierwszy ,potem ty, ja na końcu ..jeśli zdąrze . - bez sprzeciwu cet przelazł pierwszy potem ja i space . uciekaliśmy przed siebie krętymi korytarzami i udało się wyjść uciekaliśmy w kierunku watadzy . cet pomógł nam rozpostarł skrzydła i wziął mnie na grzbiet .pomimo namów Space uparł się że sam idzie .teleportował się tam gdzie my byliśmy i dotarliśmy do watahy . była noc wszyscy spali my wybraliśmy sobie jame i tam przespaliśmy noc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz