Budzę się. Spoglądam na gościnne legowisko. Leży na nim młoda wilczyca, która wczoraj na mnie wpadła i chyba złamała nogę. Wstaję z ociąganiem i do niej podchodzę.
- Jak noga? - pytam uprzejmie.
- W-W porządku. - jąka się wilczyca. Oglądam ją uważnie. Wygląda na zupełne przeciwieństwo mojej Silent. Leży na posłaniu z przepraszającą miną i wydaje mi się słodka. Dawno nie czułem czegoś takiego.
- Jak się nazywasz? - pytam i badam jej nogę. Używam mocy uzdrowienia. Noga się zrasta.
- Sheena. - odpowiada wilczyca nieśmiało.
- Haven. - odpowiadam z uśmiechem. Sheena odwzajemnia uśmiech.
- Wiesz, w mojej poprzedniej watasze też była Sheena. - opowiadam szczerze. - Była waleczna i nie pokonana. Jednak teraz straciłem z nią kontakt.
- I ja mogę być do niej podobna? - podsuwa Sheena.
- Myślę, że tak. - puszczam do niej oko.
- No, wstań, z łapą już wszystko dobrze.
- Dzięki. - Sheena uśmiecha się do mnie. Odwzajemniam uśmiech. Chyba zaczyna spełniać się moje marzenie...
<C.D. dla Sheeny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz