Lian pyta mnie czy chcę z nim spędzić noc. Oczywiście, że chcę!
- To chcesz? - ponawia pytanie zarumieniony Lian.
- Oczywiście! - odpowiadam rzucając mu się na szyję. Lian robi się czerwony jak burak. Ja też się rumienię.
- W takim razie chodź. - mówi Lian nadal cały czerwony. Z przepraszającym uśmiechem ruszam za nim. Prowadzi mnie do jakiejś groty. Schodzimy w dół i w dół aż w końcu musimy wejść do wody. Lian łapie mnie za łapę i ciągne pod wodę. Przepływamy pod jakimś mostem i wpływamy do jakiejś groty.
- Chodź. - ponagla mnie Lian już nie taki czerwony. Uśmiecham się i podążam za nim. Ta mała Lee już nie zawraca mi głowy. Lian na pewno woli mnie ^^
Idziemy dalej. Przechodzimy z jednej groty do drugiej, znów musimy kawałek przepłynąć, aż w końcu... Wchodzimy do groty całej wysadzanej diamentami. To kwiaty z diamentów. Diamentów kolorowych, żyjących i pachnącyc ! Idziemymy trochę dalej i wchodzimy na polanę całą pokrytą diamentowym mchem.
- Ale tu pięknie! - wołam zachwycona.
- Jest tu tak tylko raz do roku. Ten kwiat - Lian wskazuje na jeden kwiatek. Diament na nim jest ogromny, jakby bardzo stary... - zostaje taki przez cały rok.
- Ojej... - mówię spoglądając Dailanowi w oczy. Odbijają się w nich tysiące tych diamentowych kwiatów. A ta Lee... niech mi głowy nie zawraca swoimi dziecinnymi opowiazdkami. Teraz liczy się tylko Lian... Tylko Lian i ja... I tak powinno być zawsze...
<C.D. dla mojego ukochanego Liana>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz