czwartek, 26 lipca 2012
Od Lee, czyli dosc zle doswiadczenia.
Ja, ja nie wiem co we mnie wstapilo, ale potrzbowalam kogos. Czy to nie normalne, ze ksiezniczka potrzebuje ksiecia? Ferg, nie byl na to gotowy, wiec szukalam dalej i spotkalam Liana. I poczulam, ze on jest tym wymarzonym ksieciem z bajki, o ktorym marzy kazda ksiezniczka. On wlasciwie tez byl ksieciem wody, Luveit traktowal go jak syna. Byl mi bliski, on tez stracil rodzica i byl ksieciem... Ale, byla jeszcze Silent. Ona tez spotkala go niedawno. Zaledwie pare minut przedemna. Dalian byl kochany, ale widac bylo, ze woli Silent, zaraz potem jednak zmienial zdanie gapiac sie na mnie. Wilczyca byla wyraznie niezadowolona. Lian wyszedl do toalety, byl taki zaklopotany. Poczulam na sobie wsciekly wzrok wilczycy. Prosila mnie, a raczej rozkazala mi, zebym go zostawila w spokoju.
-Blagam cie, przestan sie na niego gapic, te slodkie usmieszki i tak ci nie pomoga.-odezwala sie.
-Uwazasz, ze nie moge tego robic i, ze woli ciebie po spotkal cie 5 minut wczesniej?
-Oh, przestan! Osmieszasz sie-krzyknela zdenerwowana.
-Ja sie osmieszam?! To ty jestes dorosla, a chodzisz z nastolatkiem!
Z tego co mi bylo wiadomo Silent byla spokojna, niesmiala wilczyca, ale teraz emanowala zloscia i pewnoscia siebie.
-Yhh-warknela wsciekle.-Zostaw mnie i jego w spokoju, a te twoje szmatki, ktore masz na sobie, nie oznaczaja, ze jestes ksiezniczka!-krzyknela mi prosto w twarz.-I nie znaczy to rowniez, ze masz prawo do wszystkiego, nie oszukujmy sie dziecinko...
-Nie nazywaj mnie tak!-wrzasnelam.-Nawet nie wiesz jaka jestem!
-Wiem, i Lian tez wie, jestes...
-DESER!!!!-uslyszalysmy glos Kyaariki.
Wybieglysmy z pokoju i scigalysmy sie o miejsce przy Dalianie. Usiadlysmy po jego obu stronach i w milczeniu zjadlysmy wszystko. Zbierali sie juz do wyjscia, Dalian wyszedl, a gdy Silent przechodzila, zatrzymalam ja.
-Jaka jestem??-szepnelam cicho.
-Slowami Liana jestes przeslodzona!-warknela i wybiegla z jamy, chwycila Daliana za lape.
Przeslodzona? Wszystko tylko nie to, nikt nie ma prawa tak o mnie myslec. W jednej chwili wskoczylam na Chana i polecielismy. Dogonilismy ich w polowie drogi do lasu. Z gory krzyczalam, a lzy ciekly mi po policzkach.
-A wiec jestem dla was przeslodzona?!-darlam sie, jednoczesnie wykonujac rozne akrobacje na niebie z Chanem-niech wiedza, ze nie jestem slodziutka ksiezniczka. Ja bylam wojowniczka, a nie przeslodzonym wilczatkiem. Plakalam, a oni widzieli, z jakim trudem kieruje Chanem. oczy mialam pelne lez, nic nie widzialam, a od szlochania cala sie trzeslam.
-Przeslodzona,...-szepnelam i zsunelam sie bezwiednie z grzbietu mojego smoka, stracilam przytomnosc, pamietam tylko, ze upadlam gdzies lesie. Nie chcialam, zeby tak wyszlo, Chan krazyl wokol mnie, uslyszalam glosy, a potem juz nic nie pamietam...
(CD-Dalian lub Silent)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz