Sheena znów dostała skurczy. Wysyłam myślowy impuls do szamanki i uzdrowicielki.
- Przyjdź do jaskini Alfy lata! Natychmiast! - obejmuję dygocącą Sheenę i szepczę jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze... Nie martw się o nic... - rozlega się pukanie do drzwi. Wstaję i otwieram je, a do pokoju wchodzą dwie wilczyce. Uzdrowicielka odpycha mnie na bok i mówi:
- Nie możesz tutaj zostać. Wyjdź. - patrzę na nią ze zdziwieniem, ale posłusznie wychodzę z izby. Siadam na posłaniu w pokoju Silent i zaczynam się nerwowo wiercić. "Będę miał dzieci..." - myślę gorączkowo.
- "Zostanę ojcem! Zostanę ojcem!" - ciepło wlewa się do mojego przerażonego serca. Myśl, że będę miał dzieci uspokaja mnie i czekam (już się nie trzęsąc) na to co zobaczę gdy wkroczę do mojej sypialni.[...]
- Haven? - słyszę słaby głos Sheeny. Zrywam się na równe nogi.
- Możesz wejść! - woła uzdrowicielka. Biorę głęboki wdech i wchodzę do sypialni. Widzę Sheenę przytulającą trzy puchate kuleczki. Dwie białe i jedną brązową. Podchodzę do Sheeny i całuję ją z entuzjazmem i od razu oglądam szczeniaki.Pierwszy, brązowy samiec, wygląda na kogoś kto może zostać łowcą lub wojownikiem. Przytulam go do siebie. W końcu to mój syn.Drugi, szaro biały samiec, jest znacznie mniejszy od starszego brata. Od razu czuję z nim jakąś głęboką więź. "Pewnie mógłby zostać obrońcą stada, tak jak ja." - myślę przytulając go.Trzecia, biała samiczka, jest najmniejsza z rodzeństwa. Od razu gdy ją biorę wyciąga łapki w stronę matki. Odkładam ją do Sheeny i ogarnia mnie obezwładniające poczucie szczęścia. To są moje szczeniaki. Moje własne szczeniaki.
<C.D. dla Sheeny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz