Razem ze Spacem jechaliśmy śmierdzącą ciężarówką z dwoma innymi samcami. Rozmawiałam ze Spacem gdy inny wilk odepchnął go i stanął przede mną.
-Hej, śliczna co tam?- spytał próbując mnie uwieść.Ja zignorowałam jego wypowiedź, podeszłam do Space'a i ponownie zaczęliśmy rozmowę. Po chwili znowu do mnie podszedł, stawał się coraz bardziej natrętny. Wreszcie zaczął mnie obmacywać.
-Zostaw mnie! Zabieraj te swoje łapy!- krzyknęłam.
-Spokojnie ja tylko chcę...- w tej chwili urwał i próbował się do mnie dobrać.Zdenerwowany Space rzucił się na niego.
-Przestańcie!- krzyczałam, ale walka nie ustawała.Wreszcie użyłam telekinezy, żeby odzielić ich od siebie. Space'a postawiłam na ziemię, a samcem rzuciłam o metalową ścianę wozu. Wtem ciężarówka zatrzymała się, do naszej przyczepy wszedli ludzie z obrożami w rękach. Każdemu wilkowi założyli cisnącą obrożę na szyję i zaczęli nas gdzieś prowadzić. Opierałam się, więc człowiek prowadzący mnie zdzielił mnie tęgim batem. Zapiszczałam z bólu. Mnie i Space'a prowadzono w dwóch różnych kierunkach. Jego do jakiejś hali treningowej, a mnie do ogromnej sali z klatkami. Wrzucono mnie do ogromnej klatki, byłam tam sama, narazie... Po upływie ok. godziny zobaczyłam jak wysoki człowiek prowadzi Space'a do tej samej sali, lecz nie do mnie tylko do klatki z dwiema innymi samicami. Do mojej klatki przyprowadzono młodego samca. Wyglądał tak:
Oddaliłam się od nieznanego wilka, jak najdalej mogłam. Mimo tego on i tak się do mnie odezwał:
-Teraz będziesz tylko moją partnerką do kopulacji.- mówił uradowany.
-Śnisz! Nie byłabym z tobą nawet jakbyś był ostatnim samcem na ziemi!Przez kilka godzin nawet na niego nie patrzyłam. Wreszcie przyszedł człowiek i kopnął mnie wprost na samca. Bardzo szybko się odsunęłam.
-Co jest z tą suką?!- wołali ludzie.Przez cały dzień nie dali nam nic do jedzenia, byłam bardzo osłabiona. Późnym wieczorem zabrali mnie do hali treningowej, kazali mi biegać i wykonywać idiotyczne sztuczki, gdy się pomyliłam dostawałam batem. Wreszcie cała obolała wróciłam do klatki, w której nadal był on...
(dokończ-Space?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz