Obudziłam się w celi z opatrzoną łapą. Koło mnie leżały wilki, zaczęły się budzić. Najpierw wilczyca przeraziła się a później zaoytała kim jestem.
-Mist...nazywam się Mist-odpowiedzialam słabym głosem.
-Aaa..ja jestem Swift, a to Kasim.
-To wy? Szukałam was miałam zamiarwas dogonić ale ludzie złapali mnie prędzej. Czy Isabelle też z wami jest? I co z resztą?
-Nie wiem...my sami nic nie wiemy.
-To po co tu jesteśmy?-spytałam się.Odezwał się tym razem Kasim.
-Tych których nie zabiją dają do rozrodu, aby robić eksperymenty na szczeniakach...Zatkało mnie.
-Czyli my jesteśmy tu...
-Po to żeby się rozmnażać-dokończyła za mnie wilczyca.Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać. Nie sądziłam, że w takim wieku będę już miała mieć szczenięta. Poczułam na ramieniu ciepły dotyk łapy Swiftkill.
-Wszystko będzie dobrze...-pocieszała mnie.Kasim zaczął nerwowo węszyć.
-Idą!-zawołał.-Schowajcie się w kąt klatki, ja postaram się go od was odciągnąć!Zrobiłyśmy to co nam kazał i patrzyłyśmy z przerażeniem na to co się działo. Następne pięć minut było minutami pełnymi grozy. Myśliwy otworzył drzwi do celi i powoli zaczął tam wsuwać kij z pętęlką na końcu, która miała zcisnąć się na naszej szyi i działać jak obroża i smycz. Wszedł do klaty wymachując czymś co miało pewnie odstraszyć Kasima. Wilk rzucił się na człowieka, a ten mocno uderzył go kijem. Kasim z głośnym hukiem opadł na podłogę, a Swiftkill rzuciła się mu na ratunek. Wtedy, mężczyzna zarzucił pętlę na szyi wilczycy i wyciągnął ją z klatki. Przyyszedł też drugi. Po mnie. Nie miałam siły by się bronić i ze skowytem wyszłam z klatki. Drzwi zartzasnęły się pozostawiając Kasima w środku. Do jego celi wrzucono jakąś wilczycę, a nas ze Swiftkill do jakiegoś basiora, który wyglądał tak:
Schowałyśmy się w kącie a on powoli podchodził do nas.
-No to kóra pierwsza?-oodezwał się budzącym przerażenie głosem.
(cd Swiftkill lub Kasim)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz