Postanowilam wyjsc na chwile z kryjowki, gdy nagle zobaczylam Krisa...zapatrzonego w jakas wilczyce. Uslyszalam, ze jest szamanka, to znaczy...ze ja juz mu sie znudzilam. Pytal sie na czym to polega, przeciez wiedzial! Mowilam mu 100 razy! Dlaczego...przezylismy tak wiele wspolnych, cudownych chwil. A on teraz, gapi sie zauroczony w jakas wilczyce? Poczulam uklucie bolu, zlosci i nienawisci. Pragnelam wrecz, zeby jakis wstrety Rob wyrwal jej serce i urzyl do swojego eliksiru...zaraz, nie, nie to nie chodzilo tu o nia, z przerazeniem uznalam ze jestem wsciekla, ale na Krisa. Wyszlam zza sciany i go spoliczkowalam, po czym ze lzami w oczach pobieglam na dwor i krzyknelam jeszcze:
-Mowiles, ze chciales byc ze mna do konca zycia!-krzyknelam i wylecialam z jamy.To co ujrzalam przerazilo mnie, na niebie ciemne chmury, strzelajace pioruny, ziemia sie trzesla... Usiadlam na srodku pola i zaczelam plakac. Oblala mnie fala wspomnien.To jak spotkalam Krisa pierwszy raz, gdy uratowal mi zycie, przed czarnym basiorem, to jak na pikniku ujrzelismy tajemnicze stworzenie, a on nie chcial mi nic o nim mowic, to jak mi bylo smutno, gdy ujrzalam go zauroczonego Aryanna, to jak dal mi eliksir i uwolnil mnie od zlych duchow, to jak porwal mnie orzel i jak Kris zabil Roba, to jak razem uciekalismy, to jak zostalismy uwiezieni w jaskini z zatrutym miesem, to jak stworzyl pole silowe i mieszkalismy razem w naszym malym schronieniu, to jak spotkalam Lee i jak zepsula dokumenty Krisowi, to jak potem sie zdenerwowal, to jak razem pokochalismy Lee, nasza rozmowe o tym co chciala mala wilczyca, urodziny Lee, nasza wycieczke na gore, rozmowe przed wojna...Wszystko to pamietalam jakby zdazylo sie minute temu...Od czasu gdy Lee dorosla, brakowalo nam czegos co by nas polaczylo jeszcze bardziej...dzisiaj zamierzalam sie spytac...ale on...to juz przeszlosc. Rozplakalam sie na dobre, tesknilam za tymi cudownymi czasami, znudzilam mu sie? Tej mysli nie moglam zniesc. Zalana lzami podbieglam nad wodospad i popatrzalam w dol...wzielam gleboki wdech i skoczylam...Pamietam wielki plusk i to ze nieznany prad wyciagnal mnie na brzeg, dalej nastala ciemnosc, widzialam Krisa i mnie, ale wszystko oddalalo sie powoli i potem nie bylo juz nic, tylko ciemnosc...Ostatnia mysl, ktora przyszla mi do glowy, ze to wzystko przez niego, jednak nie umarlam, ale bol ktory mi zadal tak szybko nie minie. Moze i rany zadane przez zycie stopniowo sie zagoja, ale blizny pozostana na zawsze...
(CD Kris)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz