Kris podszedł do mnie i zaczął gadać że zachowałam się jak dziecko, a ja tylko chciałam się przewietrzyć, nie mogę przecież cały czas leżeć w łóżku. Jak miałam niby wiedzieć, że za moment się zacznie. Kris był zdenerwowany i nie dał mi dojść do słowa, więc krzyknęłam, że to już. Pośpiesznie poszedł po swój poradnik i zaczął wertować kartki. Doszedł do właściwego rozdziału i czytał instrukcje na głos, ciągle coś przynosił. Ja robiłam to co czytał. Poczułam ból i nagle pojawiły się...raz, dwa, trzy...cztery szczeniaki! Kris podniósł głowę znad książki i nawet się nie zorientował.
-Więc teraz, weź głęboki wdech i...-zobaczyl wilczątka.Ucałował mnie w czoło i przytulił małe, zaniósł je do wielkiej kołyski. Wszystkie były silne i zdrowe, tylko jeden...był trochę inny.Zmęczona zasnęłam, a Kris poszedł do pokoju szczeniaczków.
(CD Kris)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz