Więc poszłem za przykładem wilczycy i powoli zaczołem się skradać do innego zająca. Wyskoczyłem , a zając jak mnie zobaczył to kopnął mnie i dał nogę. Ametsa pękała ze śmiechu . Nie chcąc wyjść na kompletnego amatora, rozejżałem się i użyłem wodnistych ramion ( żywioł wody ) .Po niespełna minucie wróciły niosąc dużego jelenia. Ja szybko ukróciłem mu żywot i odwróciłem się do Ametsy.- No i jak? - spytałem się.- Całkiem nieźle, ale polować to nadal nie umiesz.- ze śmiechem mi odpowiedziała.- No niestety... - powiedziałem z udawanym żalem, i dodałem - Ale za to mogę panią zaprosić na świerzą rybkę. No więc ?- Niech będzie. - zgodziła się Ametsa, uśmiechając się do mnie. Taka wesolutka wyglądała ślicznie, ale to na marginesie. Więc rozmawiając i śmiejąc co chwile, pomaszerowaliśmy nad rzekę...
( Ametsa dokończ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz