Niestety nawet nie zdawałem sobie sprawy, że powinienem Ametse przeprosić. Wychowany na króla, nie dość, że nie umiałem przepraszać, to pierwszy raz wilk rodzaju żeńskiego się na mnie zezłościł, co trochę komplikowało sprawę... Każdego może złość ogarnąć... Wiedziałem że nie powinienem tak do niej mówić, ale mimo że mi na niej zależało, charakter po ojcu daje się we znaki.Wkońcu dobiegłem do rzeki.
- Leopold! - zawołałem w stronę wody - Choć tu do mnie i przywołaj powóz.
-Tak jest, mój panie... - zawołał wesoło wyłaniający się z odmętów Poldek. Tuż za nim wyłonił się wodnisty rydwan, ciągnięty przez koniki morskie. Wsiadłem i popłyneliśmy. Po godzinie dojechaliśmy. Wielki podwodny zamek, otworzył swe wrota i wpóścił nas do środka.
-Ojciec Cię oczekuje o 17 a jest dopiero 13 więc nie ma pośpiechu. - wesoły Poldek zapowiedział.
- Niech będzie... - odparłem zrezygnowany.
-Oj daj spokuj ! Będzie fajnie. Zaprowadzę Cie do twojego pokoju. - oznajmił Poldek i poprowadził mnie krętymi korytarzami.
C.D.N...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz